Zasłużone, pewne i co najważniejsze już czwarte z rzędu! W 9. kolejce Betclic 1. Ligi piłkarze ŁKS-u pokonali Pogoń Siedlce 2:0 po golach Stefana Feiertaga i Andreu Arasy. Już we wtorek widzimy się na stadionie Króla ponownie, bo tego dnia łodzianie zmierzą się z Wisłą Kraków.
Początek piątkowego spotkania w wykonaniu łodzian wyglądał obiecująco. Gołym okiem widać było, kto tutaj musi zmierzyć się z rolą faworyta, a kto poświęci więcej uwagi na grę w niskiej obronie. ŁKS ruszył na rywala odważnie i pierwszą szansę na objęcie prowadzenia stworzył sobie w 5. minucie, gdy po dośrodkowaniu Antoniego Młynarczyka w słupek bramki gości trafił po strzale głową Stefan Feiertag.
W dalszej części pierwszej połowy, gra nieco się wyrównała, a trzeba przy tym przyznać, że i rywal od czasu do czasu potrafił czymś ciekawym zaskoczyć, jak tuż przed upływem kwadransa, gdy Cezary Demianiuk stanął „oko w oko” z Aleksandrem Bobkiem, lecz na nasze szczęście nie trafił w światło bramki. W złapaniu odpowiedniego rytmu nie pomagała łodzianom także mocno momentami rwana gra, często przerywana przez arbitra, co było skutkiem zarówno śliskiej murawy, jak i ostrej walki o piłkę.
Na szczęście podopieczni trenera Jakuba Dziółki byli cierpliwi i w końcówce pierwszej połowy zostali za to nagrodzeni. Właśnie wtedy piłkarze w białych koszulkach zaczęli rozgrywać piłkę na lewym skrzydle, w końcu zabrał się z nią Piotr Głowacki, popisał się znakomitym dośrodkowaniem na pole karne, gdzie Stefan Feiertag bardzo precyzyjnym strzałem głową otworzył wynik zawodów.
Jakby przyjezdni mało mieli zmartwień, jeszcze przed przerwą za faul na Levencie Gulenie sędzia ukarał Titasa Milašiusia drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką, więc w drugiej części zespół z Siedlec musiał sobie radzić w dziesiątkę. I za sprawą ełkaesiaków nie radził sobie na jej początku zbyt dobrze, bo już chwilę po wznowieniu gry Piotr Głowacki przejął futbolówkę przy linii bocznej, podbiegł z nią kilka metrów i znów, jak przed przerwą, wyłożył ją jak na tacy, z czego skorzystał Andreu Arasa, podwyższając prowadzenie.
Goście mogli szybko zdobyć gola kontaktowego, bo w 60. minucie zdobywca drugiej bramki zdaniem arbitra sfaulował Cezarego Demaniuka, a że do zdarzenia doszło w szesnastce łodzian, sędzia wskazał na wapno. I tak jak w meczu z Chrobrym uratował nas Łukasz Bomba, tak w starciu z Pogonią swoje zrobił Aleksander Bobek, bronił uderzenie z jedenastego metra napastnika przyjezdnych.
Po tym łodzianie już nie pozwolili rywalowi na rozwinięcie skrzydeł, umiejętnie rozgrywali piłkę, a i dążyli do zdobycia trzeciego gola. Na bramkę strzeżoną przez Mateusza Pruchniewskiego strzelali m.in. Michał Mokrzycki (tuż nad poprzeczką z rzutu wolnego), Husein Balić (po świetnej wymianie podań ze Stefanem Feiertagiem; tu należy odnotować znakomitą interwencję golkipera), Piotr Głowacki (z narożnika szesnastki), a i Austriak był przynajmniej jeszcze dwukrotnie bliski szczęścia (m.in. nieskuteczna dobitka strzału Kamila Dankowskiego z jednego jeszcze rzutu wolnego).
Piłkarze ŁKS-u pokonali 2:0 Pogoń Siedlce, wygrywając czwarty z rzędu mecz w Betclic 1. Lidze. Już we wtorek (17 września) ełkaesiacy zmierzą się na stadionie Króla z Wisłą Kraków, odrabiając tym samym ligowe zaległości. Bilety już dostępne w sprzedaży, więc gorąco zachęcamy.
9. kolejka Betclic 1. Ligi | ŁKS Łódź – Pogoń Siedlce 2:0 (1:0)
Składy: