Klub

Artur Bogusz: Dobry początek ustawił całe spotkanie

11.11.2018

11.11.2018

Artur Bogusz: Dobry początek ustawił całe spotkanie

Naprawdę trudno o lepszy scenariusz dla zawodnika z formacji defensywnej niż wygrana do zera i do tego jeszcze gol ustalający wynik meczu. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że stać nas na dużo lepszą grę niż przeciwko Chrobremu – przyznaje Artur Bogusz, obrońca Łódzkiego Klubu Sportowego.

Powoli stajesz się specjalistą od zdobywania bramek, które pozwalają grać ŁKS-owi z większym spokojem – Chrobremu strzeliłeś swojego trzeciego gola w tym sezonie i po raz trzeci było to trafienie, które dało drużynie dwubramkowe prowadzenie. Jak oczami strzelca wyglądała akcja na 2:0 dla „Rycerzy Wiosny”?

Nie była to tym razem jakoś super rozegrana sytuacja. Najpierw przebitka, potem niedokładność ze strony zawodników z Głogowa, przejąłem piłkę, uderzyłem i wpadło. Pięć minut wcześniej miałem niemal identyczną sytuację, ale wtedy uderzyłem mniej precyzyjnie i piłka przeleciała nad bramką. Na szczęście przy drugim podejściu już się nie pomyliłem i cieszę się bardzo, bo nie miałem jeszcze w swojej karierze sezonu, w którym miałbym na koncie trzy trafienia. A to przecież dopiero 18. kolejka…

Niektórych zawodników taka niewykorzystana okazja mogłaby zdeprymować. U Ciebie zadziałało to jednak w drugą stronę…

Nie deprymuję się tak łatwo. Wiadomo, że zawsze będą jakieś sytuacje i trzeba umieć je wykorzystywać. Nie ma jednak piłkarzy, którzy strzelają wszystko i wszędzie.

Po okazałej wygranej tydzień temu z Odrą Opole niektórzy kibice bali się, że możecie podejść do spotkania z Chrobrym zbyt pewni siebie. Te obawy były chyba jednak nieco na wyrost?

Uważam, że dobrze zaczęliśmy ten mecz i byliśmy należycie zdeterminowani. Do żadnego rywala nie wolno podchodzić lekceważąco, a już na pewno nie w tej lidze. Każdego przeciwnika szanujemy, bo wiemy każdy przeciwnik w tych rozgrywkach potrafi być mocny. Przez pierwsze siedem minut graliśmy naszą ulubioną piłkę, strzeliliśmy gola i stwarzaliśmy kolejne okazje. Potem podwyższyliśmy na 2:0 i trochę nas to uspokoiło. Wtedy dopiero chyba ciut za bardzo się rozluźniliśmy i Chrobry nas przycisnął. Chwała jednak całemu zespołowi, że nie dopuściliśmy do utraty gola, bo końcówka mogła okazać się bardzo stresująca. Prawdę mówiąc, to był chyba jeden z naszych słabszych meczów w tym sezonie.

Choć, paradoksalnie, 2:0 do przerwy to był najniższy wymiar kary dla rywali z Dolnego Śląska…

Tak, ale w dużej mierze wynikało to również z błędów popełnianych przez defensywę Chrobrego. I nawet, gdybyśmy do przerwy prowadzili 5:0, to nie powiedziałbym, że graliśmy jakiś wybitny futbol. Na pewno cieszy jednak, że dochodziliśmy do tych wszystkich sytuacji. W końcówce spotkania, gdy napastnik gości musiał zejść z boiska z powodu kontuzji i na boisku zrobiło się więcej miejsca, też mieliśmy kilka okazji. Staraliśmy się wtedy maksymalnie oddalić grę od naszego pola karnego i utrudniać rywalom szybkie kontrataki.

A co mówiliście sobie w szatni przed drugą połową?

Powtarzaliśmy sobie, że 2:0 to nie jest jeszcze wcale taki bezpieczny wynik. Bo skoro my mogliśmy w 45 minut zdobyć dwie bramki, to równie dobrze Chrobremu też mogło się to udać po przerwie. Koncentracja – to było chyba najczęściej powtarzane słowo. I dobrze, że tyle razy padło, bo przy gorszej koncentracji któryś z ataków Chrobrego mógł się dla nas zakończyć bardzo nieprzyjemnie. Naprawdę musieliśmy się sprężyć w defensywie, aby dowieźć ten korzystny rezultat do końca meczu.

Mimo tych wszystkich mankamentów, o których mówimy, kibice wychodzili ze stadionu zadowoleni. Liczycie, że dzięki ofensywnemu stylowi na ostatnim meczu w Łodzi w tym roku frekwencja będzie jeszcze lepsza?

Zachęcam wszystkim niezdecydowanych, aby za dwa tygodnie przyszli na mecz z Termaliką. Myślę, że taka piłka, jaką staramy się grać, kibicom się podoba. Gramy efektownie i efektywnie, bo 2:0 z Chrobrym było przecież naszym czwartym z rzędu zwycięstwem u siebie. A jeśli się strzela się gole i wygrywa, to atmosfera na widowni jest naprawdę bardzo fajna.

Jak oceniasz wyjątkową oprawę sobotniego meczu, która nawiązywała do setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę?

Oprawa tego spotkania naprawdę robiła wrażenie – z hymnem na czele. Korzystając z okazji, zrobiliśmy fajną cieszynkę – ku pamięci – i na pewno każdy z nas obrazki towarzyszące potyczce z Chrobrym zapamięta na długo.

W przyszły weekend macie wolne od rozgrywek ligowych, ale na koniec roku czeka Was jeszcze jeden maraton, gdy w tydzień będziecie musieli rozegrać trzy mecze. Co Ty na to?

We wrześniu i w październiku dobrze radziliśmy sobie w takim przyspieszonym rytmie meczowym. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie. Powoli zaczynamy wprawdzie odczuwać trudy tego sezonu, ale nie mamy innego wyjścia jak tylko zacisnąć zęby i trenować z myślą o kolejnych wygranych.