Drużyna

W niedzielę 90. urodziny Wiesława Jańczyka! Poznajcie słynnego ełkaesiaka

12.06.2021

12.06.2021

W niedzielę 90. urodziny Wiesława Jańczyka! Poznajcie słynnego ełkaesiaka

Od lewej: Józef Kokot, Michał Urban, Leszek Jezierski, Stanisław Wlazły i Wiesław Jańczyk.

W niedzielę, w dniu meczu ełkaesiaków z GKS-em Tychy, 90. urodziny obchodzi Wiesław Jańczyk, legendarny sportowiec Łódzkiego Klubu Sportowego. Już dziś postanowiliśmy przybliżyć sylwetkę dwukrotnego mistrza Polski z ŁKS-em za sprawą kilku ciekawostek. 200 lat, szanowny Jubilacie!

W niedzielę na naszych kanałach znajdziecie krótki film z wizyty, którą złożyliśmy przed urodzinami Wiesławowi Jańczykowi, natomiast już dziś przybliżymy sylwetkę jednego z „Rycerzy Wiosny”.

 Dwa razy złoty

Urodzony w Łodzi 13 czerwca 1931 roku sportowiec rozegrał w barwach ŁKS-u osiem sezonów na piłkarskich boiskach, wystąpił w 143 meczach (w samej tylko ekstraklasie) i zdobył cztery gole. Co więcej, Wiesław Jańczyk to jedyny sportowiec Łódzkiego Klubu Sportowego, który zdobył złoty medal mistrzostw Polski z drużyną piłki nożnej (1958) i koszykówki (1953).

Pod koszem jutrzejszy jubilat zasłynął jako pierwszy (lub jeden z pierwszych) polskich zawodników, który rzucał jednorącz z wyskoku, co więcej okazał się też najskuteczniejszym koszykarzem finałowej rozgrywki w „złotym” dla ŁKS-u 1953 roku. Na piłkarskim boisku Wiesław Jańczyk słynął natomiast z doskonałego wyszkolenia technicznego, siły, wielkiej ambicji i dokładnych prostopadłych podań. To właśnie on wraz Robertem Grzywoczem reżyserował grę ełkaesiaków zarówno w 1957, jak i mistrzowskim 1958 roku.

Prawy pomocnik

Niedzielny jubilat jest synem Romana Jańczyka, znanego przedwojennego piłkarza ŁKS-u i zarazem autora pierwszego hat-tricka dla łódzkiego klubu w ekstraklasie. Wiesław Jańczyk jest wychowankiem KS Bawełna Łódź, nieistniejącego już klubu, który na początku lat 50. został wchłonięty przez ŁKS. Z zespołem z al. Unii 2 Wiesław Jańczyk awansował do ekstraklasy, zdobył wicemistrzostwo Polski, mistrzostwo Polski i krajowy puchar, poza tym należał do liderów legendarnej drużyny „Rycerzy Wiosny”.

Wiesław Jańczyk występował w drużynie trenera Władysława Króla jako prawy pomocnik. Dodajmy, że wtedy, czyli w czasach, gdy polskie zespoły korzystały z ustawienia „WM” (w skrócie: 1-3-2-5) druga linia składała się tylko z dwóch zawodników.

Doceniali

Pomocnik „Rycerzy Wiosny” potrafił pomóc zespołowi zarówno w ataku, jak w obronie. Sprawdzał się także jako tzw. „plaster”, więc to jemu trener Władysław Król powierzał nierzadko zadanie pilnowania najlepszego piłkarza rywali. – „Nie obchodzi ciebie cały świat, tylko Cieślik” – powiedział szkoleniowiec Władysławowi Jańczykowi przed meczem z Ruchem. Dodajmy, że słynny Gerard Cieślik nie zdobył w tamtym meczu gola, a gazety pisały po spotkaniu, że ełkaesiak poradził sobie ze snajperem z „precyzją zegarmistrza”.

Wiesława Jańczyka doceniali nie tylko trener Władysław Król i łódzcy kibice, ale i szkoleniowcy rywala. – „Ten jeden piłkarz spowodował naszą porażkę. Nigdy nie przypuszczałem, że Jańczyk dojdzie do takiej klasy” – powiedział po przegranym 1:4 meczu z ŁKS-em trener Górnika Zabrze, Augustyn Dziwisz.

Magister ekonomii

W 1958 roku polscy piłkarze nadal mieli status amatorów i oficjalnie na boisku jedynie dorabiali do pensji otrzymywanej za pracę w fabryce lub biurze. W 1958 roku wg opublikowanego w „Przeglądzie Sportowym” Skarby Kibica ŁKS miał w kadrze dziewięciu intelektualistów, trzech uczniów, pięciu robotników i jednego trenera. Wiesława Jańczyka zaliczano do pierwszej grupy, bowiem kończył wówczas studia na łódzkiej WSE.

Jesienią 1958 roku prasa informowała, że Wiesław Jańczyk rozpoczął studia w Warszawie, ale wbrew krążącym wówczas po mieście plotkom piłkarz reprezentował barwy ŁKS-u jeszcze przez kilka miesięcy. Klub nie zamierzał tracić jednego z najlepszych piłkarzy i dlatego zdaniem ówczesnych dziennikarzy poprosił Legię, aby zawodnik mógł trenować z „wojskowymi”, z kolei na mecze wracał do Łodzi. W tym właśnie czasie sportowca najczęściej można było spotkać w bibliotece, gdzie pisał pracę o Aleksandrze Gorczakowie, rosyjskim polityku żyjącym w XIX wieku. Dodajmy, że dwukrotny mistrz Polski w wolnych chwilach uwielbiał grać w brydża. Nawet prasa donosiła, że ełkaesiacy na czele z Wiesławem Jańczykiem „chętnie licytują szlemiki”.

Na Camp Nou

Wiesław Jańczyk był w 1957 roku uczestnikiem meczu reprezentantów Polski (tu pod szyldem reprezentacji Warszawy) z FC Barceloną (2:4), który uświetnił otwarcie stadionu Camp Nou. W polskim zespole wystąpiło w sumie czterech ełkaesiaków, bo poza popularnym „Łapką” na boisku pojawili się także Henryk Szczepański, Henryk Szymborski i Władysław Soporek. Dwóch ostatnich wpisało się na listę strzelców. Wiesław Jańczyk rozegrał w reprezentacji Polski jeden mecz (zremisowane 1:1 spotkanie z Bułgarami w 1957 roku), a poza tym zaliczył siedem występów w reprezentacji Polski „B”.

W krainie kangurów

W 1959 roku Wiesław Jańczyk wyjechał do Australii, gdzie występował w Polonii Melbourne. W jednym z listów wysłanych do kraju ełkaesiak opowiadał o tym, że w „krainie kangurów” trenuje się dwa razy w tygodniu, a za wygrany mecz piłkarze otrzymują ok. siedmiu funtów, co starczało na wynajęcie mieszkania na tydzień. Wiesław Jańczyk był też trenerem wielu klubów w Melbourne, a przez pewien czas nawet współpracował z selekcjonerem reprezentacji Australii. Co ciekawe, w trakcie pobytu w Australii Wiesław Jańczyk poznał ponoć Violettę Villas, ba, autorzy książki „100 lat ŁKS” stwierdzili, że sportowiec i słynna diva zapałali do siebie sympatią.

Poniżej film z ostatniej wizyty Wiesława Jańczyka na stadionie ŁKS-u.