Ełkaesiacy nie zawiedli i w ostatnim w tym roku meczu ligowym odnieśli cenne zwycięstwo w Koszalinie. Trener ŁKS-u z takiego rozstrzygnięcia był oczywiście bardzo zadowolony.
Na pomeczowej konferencji prasowej głos zabrali szkoleniowcy obu zespołów oraz strzelec zwycięskiej bramki Ievgen Radionov.
Żakieta: Poza dobrą grą trzeba mieć trochę szczęścia
Rozczarowania nie krył opiekun gospodarzy Tadeusz Żakieta, który na spotkaniu z dziennikarzami komplementował ŁKS uważając, że jest obecnie zespołem dysponującym większym potencjałem piłkarskim od jego drużyny.
– Jeśli ktoś był na meczu w Łodzi i dzisiaj również oglądał zawody to miał déjà vu. Tam też, z tego co pamiętam, Radionov nie grał od początku, potem wszedł i po stałym fragmencie gry zdobył zwycięską bramkę, chociaż uważam, że ten rzut wolny dla ŁKS-u był kontrowersyjny.
Szkoleniowiec Gwardii uczulał swoich zawodników na przedmeczowej odprawie, że prawdopodobnie będzie to spotkanie, w którym o wyniku zadecyduje jeden gol. Nie pomylił się, a po ostatnim gwizdku żałował niewykorzystanych przez swoich zawodników sytuacji do zdobycia bramki. – Szkoda. Zawsze uważałem, że grą potrafimy się obronić, natomiast wychodzi na to, że poza dobrą grą trzeba mieć jeszcze trochę szczęścia, a tego szczęścia od jakiegoś czasu nam brakuje. Kolejny mecz, kiedy gramy przyzwoitą piłkę i znów nie ma z tego punktów. To najbardziej boli.
Janowski: Mamy dobrą pozycję wyjściową do meczów rewanżowych
Trener ŁKS-u był pełen uznania dla postawy gospodarzy, stwierdził też, że miejsce, które zajmuje Gwardia w tabeli drugiej ligi nie jest adekwatne do poziomu piłkarskiego prezentowanego przez zespół z Pomorza Środkowego.
– Dlatego bardzo się cieszymy z trzech wywiezionych z Koszalina punktów. Dzisiejszy mecz z pewnością nie był porywającym widowiskiem w naszym wykonaniu. Wiemy, że sukces rodzi w bólach. Cieszymy się nie tylko z dzisiejszego zwycięstwa, ale i z drugiego miejsca w tabeli na koniec roku. Mamy bardzo dobrą pozycję wyjściową do meczów rewanżowych.
Jacek Janowski odniósł się także do słabszej postawy swojego zespołu zauważając, że w meczu nie sposób wyeliminować wszystkich błędów i nawet drużyny z europejskiego topu je popełniają. Napomknął przy tej okazji mimochodem o wczorajszym mecz Borussii Dortmund z Schalke (4:4) – Dla nas najważniejsze jest to, że pomimo błędów i pomimo nienajlepszego występu zgarniamy trzy punkty z ciężkiego terenu.
Radionov: Wiedzieli, że będę zły i wejdę na boisko to dam czadu
Szkoleniowiec „Rycerzy Wiosny” pogratulował zwycięstwa całej drużynie, a Ievgenowi Radionowi zdobycia bramki na wagę trzech punktów. Z kolei bohater ŁKS-u gratulował sztabowi trenerskiemu „Rycerzy Wiosny” . – Oni zdawali sobie z tego sprawę, że to będzie dla nas bardzo trudny mecz. Dlatego mnie posadzili na ławce, bo wiedzieli, że będę zły i jak wejdę na boisko to dam czadu. Także wiedzieli co robią – uśmiechając się w stronę trenera ŁKS-u powiedział ukraiński snajper i przy okazji też dziękował kolegom z drużyny, bramkę zadedykował „Panu Markowi”, pozdrowił swoją rodzinę i kibiców ŁKS-u.
Popularny „Żenia” nie przejmował się zbytnio słabszą postawą zespołu i tym, że w pierwszej połowie więcej z gry mieli gospodarze. – Każda drużyna, czy to gramy z Radomiakiem, z Gwardią czy z Legionovią ma swoje okazje. Klasa drużyny polega na tym, aby je wykorzystać. Dlatego ktoś na końcu meczu ma „zero”, a ktoś „jeden”. A chodzi o to, aby wygrywać – zakończył swoją wypowiedź Ievgen Radionov, który w Koszalinie zdobył swoją ósmą bramkę w sezonie.