Klub

Maciej Dampc: Transfer do ŁKS-u to duża nagroda

23.05.2019

23.05.2019

Maciej Dampc: Transfer do ŁKS-u to duża nagroda

Całe swoje dotychczasowe życie spędziłem nad morzem, ale uważam, że potrzebowałem takiego nowego impulsu, który nada dodatkowego tempa mojej przygodzie z piłką – mówi 23-letni Maciej Dampc, nowy obrońca Łódzkiego Klubu Sportowego.


Jaka była Twoja pierwsza reakcja, gdy usłyszałeś o zainteresowaniu ze strony ŁKS-u?

Bardzo się ucieszyłem, że zwróciłem na siebie uwagę takiego klubu jak ŁKS. Jest to dla mnie duże wyróżnienie i swojego rodzaju nagroda za wykonywaną pracę.

Do tej pory występowałeś w klubach z północy kraju, a teraz przenosisz się do centrum. Będzie lekka adrenalina związana z tym, że przyjdzie grać ci znacznie dalej od morza niż dotychczas?

Na pewno tak, w końcu całe swoje życie do tej pory spędziłem nad morzem. Uważam jednak, że będzie to pozytywna zmiana i tak naprawdę nie mogę się już doczekać przyjazdu do Łodzi.

Przez kilka sezonów byłeś zawodnikiem walczącej o ekstraklasę Arki Gdynia. Czego zabrakło, aby bardziej w niej zaistnieć? Umiejętności? Doświadczenia? Zaufania ze strony trenerów?

Jako zawodnik Arki Gdynia włączony byłem do pierwszej drużyny jeszcze wtedy, gdy ta występowała na szczeblu pierwszej ligi. W wieku 18 lat dostałem szansę zagrania w jednym meczu kończącym sezon. Na tamten moment na pewno brakowało doświadczenia i zaufania ze strony trenerów, Arka co roku walczyła o awans do Ekstraklasy i stawiała na starszych, bardziej ogranych piłkarzy.

Jak wspominasz mecze przeciwko ŁKS-owi z minionego sezonu?

Pierwszy mecz w Łodzi wspominam bardzo dobrze, ponieważ wygraliśmy go 3:2. Emocji nie brakowało, gdy ŁKS przegrywając 0:3 zdołał strzelić nam 2 gole na 10 minut przed końcem spotkania. Z kolei meczu w Bytowie nie wspominam już najlepiej. Porażka 0:2 i dominacja pod każdym względem ŁKS-u – tak w największym skrócie wyglądało to spotkanie.

A jak ocenisz cały miniony sezon ze swojej perspektywy? Byłeś jednym z filarów drużyny, która początkowo była rewelacją rozgrywek, ale ostatecznie – po dramatycznej końcówce – spadła z 1 ligi…

Nie zrealizowaliśmy celu, jakim było utrzymanie Bytovii w pierwszej lidze, więc oceniam sezon negatywnie. W pierwszej rundzie faktycznie byliśmy przez długi czas rewelacją rozgrywek i długo utrzymywaliśmy się w czołówce tabeli. Graliśmy dobrze, mieliśmy swój styl, który realizowaliśmy na boisku, a to przynosiło punkty. Zakończyliśmy rundę optymistycznie w środku tabeli, gdzie przed sezonem wszyscy dookoła spisywali nas na straty – ze względu na wycofanie się z klubu głównego sponsora. W kolejnej rundzie rozgrywek wystarczało nam wygranie 3 z 13 meczów co wydawało się celem do zrealizowania. Ale z wielu przyczyn, w tym braku szczęścia biorąc pod uwagę wydarzenia z ostatniej kolejki, nie udało się wywalczyć utrzymania.

W sezonie 2017/18, jako ówczesny zawodnik Chojniczanki, na boisko wybiegłeś tylko dwukrotnie – i to jedynie w meczach o Puchar Polski. Z czego to wynikało?

Była to decyzja ówczesnego trenera Chojniczanki, który nie chciał dać mi więcej szans, aby się pokazać. Nie wiem z czego to wynikało. Ten okres wzmocnił mnie jednak pod względem mentalnym, przez rok nie zagrałem w żadnym meczu ligowym, głównie siedząc na trybunach, ale cały czas ciężko trenowałem, bo wiedziałem, że w końcu przyjdą lepsze dni.

Twoje największe piłkarskie atuty to…

Myślę, że lewa noga, wzrost i spokój w rozgrywaniu piłki.

W Twoich biogramach można znaleźć informacje, że jesteś zarówno środkowym, jak i lewym obrońcą. Na której z tych pozycji sam lepiej się czujesz?

Najlepiej czuję się na pozycji środkowego obrońcy, ale nie mam problemu z tym, aby wystąpić też na lewej obronie.

Twoje dotychczasowe skojarzenia z Łodzią? Czy miałeś okazję poznać już kiedyś to miasto?

Pierwsze skojarzenie z Łodzią to oczywiście ŁKS, a kolejne to ulica Piotrkowska. Nigdy wcześniej nie miałem okazji poznać bliżej tego miasta, dlatego cieszę się, że teraz będzie taka możliwość.

Czy znasz kogoś z obecnego zespołu ŁKS-u?

Tak, z Adrianem Klimczakiem byłem rok w Gryfie Wejherowo – zatem znamy się całkiem dobrze. Drugą osobą jest Bartek Kalinkowski, z którym kiedyś poznałem się w trakcie urlopów.

Co już wiesz na temat ŁKS-u? Tak na podstawie rozmów ze znajomymi, jak i własnych obserwacji…

Wiem, że jest to klub z historią i tradycjami, którego miejsce jest w Ekstraklasie.

Twoje cele na najbliższy sezon?

Zadebiutować w Ekstraklasie i ciężko pracować, aby grać dla ŁKS-u regularnie.

Kto jest Twoim piłkarskim wzorem?

Z dzieciństwa Paolo Maldini, obecnie Virgil van Dijk.

Jakim zagranicznym drużynom kibicujesz?

Od dziecka kibicuję Barcelonie.

A jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką nożną? Kto Cię namówił do treningów?

Gdy miałem osiem lat, tata zabrał mnie na mecz Pucharu Polski Arki Gdynia z Wisłą Kraków, w przerwie którego „spiker” ogłosił nabór do drużyny mojego rocznika. Od razu zapytałem tatę czy mnie zapisze i dwa dni później byłem już na pierwszym treningu.

Z jakim numerem chciałbyś występować w zespole ŁKS-u?

Chciałbym występować z numerem 28, ale z tego co mi wiadomo ten numer jest zajęty więc będę musiał wybrać inny.

Jaki jest Twój boiskowy pseudonim?

Nie mam takowego. Może nowi koledzy coś wymyślą.

Jakie są Twoje pozapiłkarskie zainteresowania? Co lubisz robić w czasie wolnym od treningów i meczów?

Czas wolny od treningów i meczów staram się poświęcać na aktywności, które pomagają mi w podtrzymywaniu dobrej formy fizycznej – są to między innymi wycieczki rowerowe, siłownia, basen lub spa. Lubię też wyjść do kina z dziewczyną.

Jak zamierzasz spędzić urlop przed rozpoczęciem przygotowań do nowego sezonu?

Myślę, że Hiszpania lub Portugalia jest ciekawym miejscem do aktywnego wypoczynku i naładowania baterii przed rozpoczęciem przygotowań, więc pewnie taki kierunek wybiorę na kilkudniową wycieczkę.