Drużyna

Jakub Romanowicz podpisał umowę z ŁKS-em

30.03.2019

30.03.2019

Jakub Romanowicz podpisał umowę z ŁKS-em

Jakub Romanowicz złożył podpis na profesjonalnej umowie z Łódzkim Klubie Sportowym. Kontrakt pochodzącego ze Strykowa zawodnika, który w październiku obchodził 18. urodziny, będzie obowiązywał do 30 czerwca 2021 roku.

Kontynuujemy to, co sobie założyliśmy. Otwieramy drzwi zawodnikom z Akademii ŁKS do gry seniorskiej w naszym klubie. Każdemu, kto prezentuje podobne podejście do pracy i jest zaangażowany w 100 procentach, chcemy pomóc – mówi Krzysztof Przytuła, dyrektor sportowy Łódzkiego Klubu Sportowego. – Mam nadzieję, że Kuba nie będzie schodził z tej drogi i krok po kroku będzie dalej podnosił swoje umiejętności. Ostatnie osiem miesięcy, najpierw w Akademii ŁKS, a od stycznia w pierwszym zespole, dały nam odpowiedź, że Kuba zasługuje na szanse i tak też się stało.

– Bardzo się cieszę z podpisania tej umowy. Mam nadzieję, że te dwa lata będą udane i dla klubu, i dla mnie – nie kryje z kolei sam Romanowicz, który pierwsze piłkarskie szlify zbierał w SMS-ie Łódź. – Zacząłem już jako 5-latek i byłem tam przez 11 lat. W międzyczasie zgłosiła się po mnie Jagiellonia Białystok i na Podlasiu występowałem przez 2,5 roku w zespołach juniorskich, w tym w Centralnej Lidze Juniorów. Potem pojawił się temat ŁKS-u i znów jestem w rodzinnych stronach – tak w największym skrócie zawodnik opisuje przebieg swojej dotychczasowej przygody z futbolem.

Zapytany o swoje boiskowe atuty, Romanowicz wskazuje na szybkość, grę lewą nogą, pewność siebie i brak stresu boiskowego. Jak podkreślają trenerzy z Akademii ŁKS, po stronie zalet 18-latka należy także dopisać wykonywanie rzutów wolnych wspomnianą lewą nogą. – Od małego ćwiczyłem z tatą ten element. Kiedy tylko była okazja, chodziliśmy na boisko Zjednoczonych Stryków i tam doskonaliłem technikę. Gdy tylko jest sposobność, to staram się podchodzić do piłki i sprawić bramkarzowi rywali jak najwięcej kłopotów – opowiada Kuba, który przy wykonywaniu stałych fragmentów wzoruje się na Leo Messim. – Moim największym idolem od małego pozostaje Neymar. Bardzo lubię jego styl gry i ten niesamowity drybling – zastrzega jednak Romanowicz, którego ulubionym klubem zagranicznym jest FC Barcelona.

Kuba nie ukrywa przy tym, że ważnym etapem dla jego futbolowego rozwoju był wspomniany pobyt w Białymstoku. – Wspominam go w samych superlatywach. Na pewno dużo się wtedy nauczyłem, przede wszystkim pod okiem trenera Samuela Tomara, który zawsze powtarzał nam magiczne trzy słowa: praca, pokora, skromność. Cały czas staram się kierować tymi wartościami. Przez ostatnie pół roku w Jagiellonii ćwiczyłem natomiast u trenera Hermesa, którego kibice zapewne doskonale pamiętają z boisk ekstraklasy. Te zajęcia również dużo mi dały, bo trener Hermes przykładał wielką wagę do gry piłką i unikał „lagowania” jak ognia. Zawsze można było też z nim o wszystkim porozmawiać – opowiada.

Bezpośrednią przepustkę do pierwszej drużyny biało-czerwono-białych stanowiła jednak w przypadku Kuby postawa w Akademii ŁKS. – Doskonale pamiętam swój pierwszy trening z pierwszym zespołem. Zajęcia odbywały się wtedy w ośrodku przy ulicy Minerskiej. Poszliśmy na nie wraz z Adamem Ratajczykiem i bardzo mile je wspominamy. Koledzy fajnie nas przyjęli i od razu mogliśmy się przekonać, że opinie o dobrej atmosferze w drużynie to nie tylko pusty slogan, ale po prostu fakt – przyznaje Romanowicz.

– Z dużym sentymentem wspominam też pierwsze zagraniczne zgrupowanie w czasie swojej dotychczasowej przygody w futbolem. Obóz w Side był mega pozytywnym doświadczeniem. Mieliśmy super warunki, super pogodę i wykonaliśmy naprawdę ogrom pracy pod okiem sztabu szkoleniowego. Po wynikach widać, że ta praca już procentuje i oby tak było dalej – dodaje Kuba, który jest jednym z wielu nastolatków w kadrze „Rycerzy Wiosny”. – Chyba każdy młody chłopak, który wchodzi do pierwszego zespołu, cieszy się, gdy ma rówieśników dookoła. Czym nas więcej, tym lepiej. Mam nadzieję, że mój przykład i Adasia Ratajczyka, a wcześniej chłopaków z rocznika 1999 pokazuje, że jeżeli jest się wytrwałym i nie boi się ciężkiej pracy, to można spełniać swoje życiowe marzenia. Liczę, że kadrze ŁKS-u niebawem pojawią się kolejni zawodnicy z Akademii ŁKS – zapewnia.

Kuba nie zaprzecza, że naturalnym dla niego celem na trwającą obecnie rundę jest debiut w pierwszej lidze. – Ale jeśli trenerzy uznają, że nie jestem na to jeszcze gotowy, to nie zamierzam się ani załamywać, ani obrażać. W drugim zespole też jest wiele do zrobienia, bo przecież walczymy o awans do czwartej ligi oraz o Puchar Polski na szczeblu wojewódzkim. Jeżeli nie uda się zadebiutować teraz, to zrobię wszystko, aby doczekać debiutu w kolejnym sezonie. Oby już w ekstraklasie – zaznacza.

Co ciekawe, poza piłką nożną, ulubionym sportem Romanowicza jest… tenis ziemny. – W trakcie sezonu nie mam czasu na granie, ale w przerwie między rundami lubię umówić się na partyjkę na korcie. Żadnym czempionem nie jestem, ale rakieta w ręku na pewno mi nie przeszkadza – śmieje się zawodnik, który wśród kolegów ma ksywę „Siara”. Zdecydowanym priorytetem pozostaje jednak futbol. Zwłaszcza że w domu Kuba może liczyć na wsparcie najwierniejszego kibica. – Tata przez całe życie kibicuje ŁKS-owi i jest ogromnie zadowolony z takiego obrotu sprawy, że doczekałem się miejsca w kadrze „Rycerzy Wiosny”. Dołożę wszelkich starań, aby ciągle mógł być ze mnie dumny. Przy okazji bardzo chciałbym też podziękować jeszcze jednej osobie. Kto jak kto, ale Ernest Konon pomógł mi w ogromnym stopniu i nie mogłem o nim nie wspomnieć. Pracował ze mną indywidualnie, wspierał mentalnie i przyczynił się w dużym stopniu do tego, że jestem w ŁKS-ie. Będę mu za to zawsze bardzo wdzięczny – kończy piłkarz, który z powodzeniem może występować na lewej flance zarówno w roli pomocnika, jak i obrońcy.