Klub

Daniel Celea: Chcę tu podtrzymać dobry okres w mojej karierze

25.08.2020

25.08.2020

Daniel Celea: Chcę tu podtrzymać dobry okres w mojej karierze

– Od czasu, gdy usłyszałem o zainteresowaniu ze strony ŁKS-u, zebrałem wiele dobrych opinii o Polsce i polskiej lidze. Jestem podekscytowany, że tutaj trafiłem i już nie mogę doczekać się startu rozgrywek – mówi Daniel Celea, nowy defensor Łódzkiego Klubu Sportowego, który przy al. Unii będzie występować z numerem „23”.

Dlaczego wybrałeś właśnie ŁKS? Co przekonało Cię podpisania umowy?

Spodobał mi się bardzo projekt funkcjonowania drużyny i klubu, który działa w profesjonalny sposób. Mam nadzieję, że szybko stanę się częścią tego wszystkiego i wspólnie zrealizujemy swoje cele.

Czy długo zastanawiałeś się nad propozycją z ŁKS-u?

Potrzebowałem dwa-trzy dni do namysłu. Chciałem w spokoju zestawić sobie wszystkie za i przeciw, bo Sepsi namawiało mnie, abym został. Miałem też dwie ciekawe oferty od innych klubów z rumuńskiej ekstraklasy. Plusów za przeprowadzką do Polski było jednak najwięcej i stąd moja obecność w Łodzi.

Czy znasz jakichś piłkarzy, którzy występują w polskiej lidze?

Pewnie, że tak. Z moich rodaków znam choćby Florina Purece, który przez pewien czas bronił barw Termaliki Nieciecza, a teraz trafił do mojego dotychczasowego klubu – Sepsi. Mogę nawet powiedzieć, że przez tydzień byliśmy kolegami z drużyny. Znam także Sergiu Hankę, który niedawno został kapitanem Cracovii. Co do Polaków, to jako pierwszy przychodzi mi do głowy Kuba Błaszczykowski z Wisły, który ma za sobą wiele świetnych lat w Bundeslidze.

Zasięgałeś opinii Florina odnośnie przenosin do Polski?

Oczywiście. Niemal w samych superlatywach mówił zarówno o rozgrywkach ligowych, jak i ogólnie o życiu w Polsce. Jego zdaniem, moja gra tutaj powinna być bardzo ważnym krokiem w mojej piłkarskiej karierze.

Jak zaczęła się Twoja piłkarska przygoda?

Miałem dziesięć lat, gdy zapisałem się do trampkarzy Universitei Craiova. Nikt mnie do tego nie specjalnie nie namawiał – to była moja w pełni niezależna decyzja, bo zawsze bardzo lubiłem grać w piłkę z kolegami. Universitea to trzeci najpopularniejszy klub w Rumunii, po dwóch stołecznych ekipach: FCSB (dawna Steaua) i Dinamie, więc trenowanie tam aż do wieku seniora było bardzo cennym doświadczeniem.

Czy od samego początku występowałeś jako obrońca?

Otóż nie. Zaczynałem jako środkowy pomocnik. Dopiero po pewnym czasie trenerzy przesunęli mnie na środek obrony. I tak już zostało.

Kto był Twoim idolem w dzieciństwie i kogo teraz uważasz za najlepszego obrońcę na świecie?

Gdy byłem dzieckiem, moim idolem był rzecz jasna George Hagi. To wzór dla wszystkich rumuńskich chłopców, którzy marzą o karierze profesjonalnego piłkarza. Obecnie za najlepszego gracza na swojej pozycji uważam Virgila van Dijka z Liverpoolu. Bardzo imponuje mi jego zachowanie na boisku.

Jakie są Twoje największe boiskowe atuty?

Siła, technika i waleczność – te trzy elementy wymieniłbym w pierwszej kolejności. Uważam, że jak na środkowego obrońcę mam też całkiem niezłą szybkość. Po stronie zalet wskazałbym też umiejętność gry w powietrzu.

Czy poprzedni sezon był najlepszy w Twojej karierze?

Jak najbardziej. Byłem bliski zdobycia ze swoją drużyną Pucharu Rumunii, a ponadto udało mi się pokazać w najwyższej klasie rozgrywkowej. Liczę, że pozostanę na fali wznoszącej i w Łodzi będę kontynuował dobrą passę. Bardzo chciałbym na koniec sezonu cieszyć się z awansu do Ekstraklasy. Ta myśl dodatkowo motywuje mnie do ciężkiej pracy na treningach.

Ile czasu musi upłynąć, abyś był gotowy do walki o miejsce w podstawowym składzie ŁKS-u?

Wszystko w tej kwestii będzie zależało od trenerów, nie ode mnie. Ja czuję się gotowy do gry i do walki, a najdalej za dwa-trzy tygodnie, gdy oswoję się z nowym otoczeniem, powinienem być już w optymalnej dyspozycji.

Nawet jak na obrońcę strzelasz niewiele goli. Z czego to wynika?

Przede wszystkim z faktu, że w poprzednich klubach trenerzy rzadko typowali mnie, abym zapędzał się pod bramkę rywali. W Mioveni w drugiej lidze udało mi się jednak dwa razy trafić do siatki i życzyłbym sobie, aby w tym sezonie poprawić wspomniany rezultat. Od pewnego czasu intensywniej niż kiedyś ćwiczę też uderzenia z rzutów wolnych, więc może któregoś dnia dostanę szansę pokazania się i w tym elemencie…

Do tej pory grałeś w klubach z mniejszych miast. Nie będziesz miał problemów z tym, aby odnaleźć się w takim dużym ośrodku jak Łódź?

Nie obawiam się tej zmiany. Do tej pory szybko adaptowałem się w nowych klubach, więc jestem optymistą. Nigdy wcześniej nie byłem w Polsce, ale słyszałem, że Polacy są z natury pomocni i gościnni. Ze spokojem czekam na te najbliższe dni.

A co wiesz już o Łodzi?

Wiem, że to trzecie największe miasto w Polsce, które położone jest praktycznie w samym centrum kraju. Wiem też, że Łódź ma bardzo silne tradycje włókiennicze. Czytałem także, że łódzkie derby są najlepsze w Polsce.

Czym interesujesz się poza futbolem? Jakie są Twoje pasje?

Lubię słuchać tradycyjnej rumuńskiej muzyki. Ona mnie relaksuje. Jestem na bieżąco w tym gatunku, bo moja siostra jest wokalistką. W wolnych chwilach chętnie sięgam też po książki. Zwłaszcza te psychologiczne.

Czy w Łodzi będziesz mieszkał sam, czy z żoną, która w Rumunii pracuje jako dziennikarka sportowa?

Na razie przez kilka tygodni będę mieszkał samemu, ale oboje chcemy, aby nasza rozłąka nie była dłuższa niż dwa-trzy miesiące. Kiedy tylko Andrea wypełni swoje zobowiązania u dotychczasowego pracodawcy, dołączy do mnie w Łodzi.

A czy zamierzasz się uczysz języka polskiego?

Nie mam wyjścia. Na początku będę się uczył na własną rękę, ale jeśli zobaczę, że nie przynosi to efektów, to bez wątpienia skorzystam z pomocy jakiegoś nauczyciela. Nie wyobrażam sobie, abym za pół roku nie potrafił porozumiewać się po polsku przynajmniej w podstawowym stopniu.

Jaki jest Twój boiskowy pseudonim?

Szczerze mówiąc, nie mam żadnego. Dotychczas koledzy zawsze wołali na mnie po prostu „Daniel”. Kto wie, może w Łodzi doczekam się jakiegoś bardziej oryginalnego przydomka.

Czy miałeś okazję już zobaczyć, jaką atmosferę potrafią zrobić kibice ŁKS-u?

Widziałem kilka spotkań i byłem zachwycony. Czuć, że fani kochają ŁKS i są zwariowani na jego punkcie. Szkoda, że na razie ze względu na obostrzenia związane z pandemią obiekt nie będzie mógł się wypełnić po brzegi, ale wierzę, że i tak jeszcze wiele razy przejdą mnie tutaj ciarki, gdy poczuję doping kibiców na murawie.