W 3. kolejce Fortuna 1 Ligi piłkarze ŁKS-u pokonali Puszczę Niepołomice 2:0. O to pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w sezonie nie było wcale łatwo, ale w końcówce spotkania szalę zwycięstwa na stronę łodzian przechyliły: samobójcze trafienie obrońcy Puszczy oraz gol Maksymiliana Rozwandowicza z rzutu karnego.
Wysoka średnia gola na mecz wyliczona na podstawie czterech poprzednich ligowych spotkań ŁKS-u z Puszczą (w sumie 16 goli) sprawiła, że w Niepołomicach niektórzy znów spodziewali się kolejnej kanonady. W piątek było co prawda pod tym względem skromniej, ale ełkaesiacy wywalczyli pierwszy wyjazdowy komplet punktów w tym sezonie, więc zadanie wykonali.
Po pierwszym kwadransie spotkania wydawało się, że ełkaesiacy zamierzają rozdawać karty w Niepołomicach i miejscowi tym razem niewiele będą mieli do powiedzenia. Aktywni od pierwszego gwizdka Javi Moreno i Pirulo (ten drugi ustawiony nieco inaczej niż zwykle, bo bliżej środka boiska) nakręcali akcje gości, a i nieźle wyglądała współpraca drugiej linii z bocznymi obrońcami.
W 13. minucie, po szybkim rozegraniu rzutu wolnego i świetnym dograniu Pirulo, bliski szczęścia był Bartosz Szeliga (chwilę wcześniej zastąpił Nacho Monsalve), lecz obrońca nie trafił w piłkę. Niedługo po tym czujność Gabriela Kobylaka sprawdził uderzeniem głową Adam Marciniak, zresztą strzałów z różnych pozycji i różnych odległości oddali łodzianie w tym fragmencie więcej i tylko szkoda, że większość z nich padła łupem ofiarnie interweniujących defensorów gospodarzy.
Po upływie dwudziestej minuty do głosu zaczęli dochodzić gospodarze. Zespół trenera Tomasza Tułacza nie bazował w tym przypadku na długim rozegraniu piłki, bo zaskoczyć nasz zespół próbował przede wszystkim za sprawą szybkich rajdów Szymona Kobusińskiego prawą stroną boiska. Po jednym z nich zaspała łódzka defensywa, co pozwoliło zamykającemu akcję Wojciechowi Hajdzie uderzyć z kilku metrów – na nasze szczęście obok słupka.
Wyjąwszy z tego niecelny strzał głową Macieja Wolskiego, do końca tej odsłony zawodów ełkaesiacy nie zagrozili bramce miejscowych, natomiast coraz śmielej poczynający sobie gospodarze dwa-trzy razy przyprawili nas o szybsze bicie serca, lecz i im zabrakło pod bramką zimnej krwi, więc do szatni w dobrych humorach schodzili jedynie bramkarze.
Na ciekawą akcję łodzian w drugiej połowie czekaliśmy dziesięć minut. Skończyło się na strachu miejscowych, bo pomimo świetnego dośrodkowania Javiego Moreno, piłka po strzale głową Stipe Juricia nie znalazła drogi do siatki. Piłkarzowi z Bałkanów zabrakło precyzji także w 63. minucie, gdy po rzucie rożnym i płaskim zagraniu Maksymiliana Rozwandowicza wzdłuż linii bramkowej, napastnik ŁKS-u, w bardzo podobnej sytuacji jak w pierwszej połowie Bartosz Szeliga, nie zdołał wpakować futbolówki do siatki.
Dodajmy, że ŁKS polegał w tym fragmencie spotkania zazwyczaj na miękkich centrach z bocznych sektorów boiska i wyłączając z tego dwa opisane przypadki, wielkiej krzywdy próby te aż do 77. minuty miejscowym nie uczyniły. Dopiero wtedy rezerwowy Adrian Klimczak, który chwilę wcześniej pojawił się na murawie, dośrodkował futbolówkę na pole karne z lewej strony boiska, a obrońca Puszczy Ivan Hladik interweniował tak niefortunnie, że skierował piłkę do własnej siatki.
Puszcza ruszyła do odrabiania strat, lecz nie tylko nie zdołała doprowadzić do wyrównania, ale i w ostatniej minucie straciła drugą bramkę. Ivan Hladik zatrzymał Pirulo niezgodnie z przepisami, a że do przewinienia doszło w polu karnym, chwilę po tym Maksymilian Rozwandowicz pewnym strzałem z jedenastu metrów ustalił wynik meczu.
Ełkaesiacy wrócili z Niepołomic z pierwszym w tym sezonie wyjazdowym kompletem punktów i pierwszym czystym kontem. Już w najbliższą środę w ramach 4. kolejki pierwszoligowych rozgrywek łodzianie zmierzą się na własnym boisku z GKS-em 1962 Jastrzębie.
3. kolejka Fortuna 1 Ligi / Puszcza Niepołomice – ŁKS Łódź 0:2 (0:0)
Składy: