Drużyna

PKO BP Ekstraklasa: ŁKS – Jagiellonia 2:2

22.09.2023

22.09.2023

PKO BP Ekstraklasa: ŁKS – Jagiellonia 2:2

fot. Łukasz Grochala / Cyfrasport

Ten remis smakuje jak zwycięstwo. W 9. kolejce PKO BP Ekstraklasy piłkarze ŁKS-u zremisowali z Jagiellonią Białystok 2:2. Łodzianie objęli prowadzenie po golu Kaya Tejana, potem goście odpowiedzieli dwoma trafieniami Afimico Pululu, a w ostatniej minucie do wyrównania doprowadził Dani Ramirez. Dodajmy, że przez ok. 50 minut tego spotkania nasza drużyna grała w osłabieniu.

Piątkowy mecz ŁKS-u z Jagiellonią rozpoczął się tak, jak kibice lubią najbardziej, czyli niewiele mieliśmy gry w środku pola, natomiast dużo pod bramkami. Nam ścierpła skóra po kilku bardzo odważnych atakach Afimico Pululu, natomiast o szybsze bicie serca gości przyprawił w 5. minucie Pirulo, który swój efektowny, kilkudziesięciometrowy rajd rozpoczęty gdzieś na środku boiska przy linii bocznej, zwieńczył równie efektownym dryblingiem w polu karnym, gdzie położył dwóch obrońców i już wyraźnie słabszej jakości strzałem, choć okazję do zdobycia gola nasz skrzydłowy miał wprost wymarzoną.

Prowadzone w dobrym tempie zawody mogły się więc podobać, co zaś dla nas najważniejsze po kilku groźnych próbach Jagiellonii, skuteczną akcję przeprowadzili łodzianie, a konkretnie Kay Tejan, który powalczył o piłkę na środku boiska, zmusił do błędu obrońcę, popędził na bramkę, a potem pomimo asysty defensorów gości i dość ostrego kąta, popisał się kapitalnym uderzeniem – futbolówka zatrzepotała w siatce, wypełnione trybuny stadionu Króla eksplodowały z radości (1:0).

Po tym oglądaliśmy jeszcze ciekawą akcję ofensywną w wykonaniu Bartosza Szeligi i udane interwencje naszych zawodników w środka pola, skutecznie powstrzymujące nabierających rozpędu podopiecznych trenera Adriana Siemieńca. Wyglądało to nieźle; niestety końcówka pierwszej połowy to dla gospodarzy jedno wielkie pasmo nieszczęść. Z częścią z nich zapewne należy się pogodzić, z innymi pogodzić się już znacznie trudniej…

Ok. 35. minuty po zamieszaniu w naszej szesnastce Daniel Stefański dopatrzył się zagrania ręką Kaya Tejana i po konsultacji z VAR-em podyktował jedenastkę dla przyjezdnych, którą na gola wyrównującego zamienił Afimico Pululu (1:1). Jakby tego było mało tuż przed przerwą bardzo groźnie wyglądającego urazu po zderzeniu z jednym z zawodników nabawił się Nacho Monsalve (zastąpił go natychmiast Adrien Louveau), a niedługo po tym arbiter wyrzucił – najpierw z boiska Engjella Hotiego (druga żółta kartka), a następnie z ławki rezerwowych trenera Kazimierza Moskala. Mogło być jeszcze gorzej, bo chwilę przed gwizdkiem Aleksander Bobek obronił dwa groźne strzały Jesusa Imaza po solowej akcji i Jose Naranjo z rzutu wolnego.

Czekało nas więc teraz 45 minut gry w dziesiątkę przeciwko jedenastu piłkarzom gości, w dodatku bez odesłanego przez arbitra na trybuny pierwszego szkoleniowca. Ełkaesiacy nie zamierzali się poddawać. Wybijali graczy wicelidera z uderzenia, grali bardzo ofiarnie i nie odstawiali nóg, chociaż z minuty na minuty rosła przewaga Jagiellonii. W 55. minucie po strzale Dominika Marczuka uratował nas Aleksander Bobek, chwilę po tym kapitalną interwencją popisał się jeden z naszych zawodników, przyjmując na ciało futbolówkę po strzale Jesusa Imaza, a Jose Naranjo kropnął z rzutu wolnego tuż obok prawego słupka.

Ok. 70. minuty napór zespołu w czarnych koszulkach nieco zelżał. Nadal goście prowadzili grę, ta toczyła się na naszej połowie i oczywiście wciąż kotłowało się w okolicach naszej szesnastki, lecz nie wyglądało to już tak groźnie jak w pierwszym kwadransie po przerwie, bo ŁKS w tym fragmencie spotkania bronił się z głową i skutecznie. I jak na ironię losu właśnie wtedy zaskoczyła nas Jagiellonia – w 76. minucie Afimico Pululu przejął podanie Jesusa Imaza, zwiódł obrońcę, a potem pokonał Aleksandra Bobka sprytnym strzałem z kilku metrów (1:2).

Kiedy wydawało się, że Jagiellonia zgarnie komplet punktów, w 88. minucie ŁKS zaatakował większą liczbą zawodników i po dośrodkowaniu Kamila Dankowskiego z prawego skrzydła, Adrian Dieguez sfaulował z polu karnym wprowadzonego na boisko z ławki Piotra Janczukowicza, sędzia wskazał na wapno, a inny rezerwowy – Dani Ramirez – pewnym strzałem z jedenastki doprowadził do wyrównania. Po tym znów było nerwowo, bo w następnej akcji Daniel Stefański dopatrzył się w szesnastce łodzian przewinienia Adriana Małachowskiego, na nasze szczęście po konsultacji z VAR-em zmienił decyzję i skończyło się na wielkim strachu. W ostatnich sekundach uratował nas jeszcze ponownie Aleksander Bobek, w sobie tylko znany sposób broniąc strzał głową Jesusa Imaza z bardzo bliskiej odległości.

ŁKS po wyczerpującym, bardzo dramatycznym meczu, grając przez 50 minut w osłabieniu, wywalczył cenny punkt, który w tych okolicznościach smakuje trochę jak zwycięstwo. To pierwszy remis w sezonie łodzian, pierwszy też ekipy z Podlasia. W następnej kolejce rozgrywek PKO BP Ekstraklasy ełkaesiacy zmierzą się na stadionie Króla z Cracovią. Sprzedaż biletów online na zaplanowany na sobotę 30 września mecz już się rozpoczęła.


9. kolejka PKO BP Ekstraklasy / ŁKS Łódź – Jagiellonia Białystok 2:2 (1:1)

  • Bramki: 1:0 Kay Tejan (9), 1:1 Afimico Pululu (40 – kar.), 1:2 Afimico Pululu (76), 2:2 Dani Ramirez (90 – kar.)
  • Żółte kartki: Szeliga, Hoti, Flis, Pirulo (ŁKS), Matysik, Nguiamba (Jagiellonia)
  • Czerwone kartki: Hoti (45), Moskal (trener)
  • Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)
  • Widzów: 11032

Składy:

  • ŁKS: Aleksander Bobek – Kamil Dankowski, Marcin Flis, Nacho Monsvalse (45, Adrien Louveau), Piotr Głowacki, Michał Mokrzycki, Jakub Letniowski (77, Adrian Małachowski), Engjell Hoti, Pirulo (67, Maciej Śliwa), Bartosz Szeliga (67, Piotr Janczukowicz), Kay Tejan (77, Dani Ramirez). Trener: Kazimierz Moskal.
  • Jagiellonia: Zlatan Alomerović – Michal Sacek, Miłosz Matysik, Adrian Dieguez, Bartłomiej Wdowik, Dominik Marczuk (59, Kristoffer Hansen), Taras Romanczuk (66, Jarosław Kubicki), Nene, Jesus Imaz, Jose Naranjo (81, Wojciech Łaski), Afimico Pululu (81, Aurelien Nguiamba). Trener: Adrian Siemieniec.