W 19. kolejce Fortuna 1 Ligi piłkarze ŁKS-u zremisowali 1:1 z GKS-em Tychy. Oba gole padły po strzałach z rzutów karnych. Na trafienie Krzysztofa Wołkowicza odpowiedział Pirulo.
Już w pierwszych blisko dziesięciu minutach pierwszego meczu piłkarskiej wiosny ełkaesiacy stworzyli trzy naprawdę dobre sytuacje podbramkowe. Każda z nich rozpoczynała się w środku pola, każda też była szybka, rozegrana zwykle na jeden-dwa kontakty i sprawiła gościom sporo problemów. Zabrakło niewiele, bo Bartosz Szeliga przeniósł futbolówkę nad poprzeczką, strzał Michała Trąbki z trudem odbił Konrad Jałocha, a płaskie uderzenie Kamila Dankowskiego, tuż sprzed linii bramkowej wybił Krzysztof Wołkowicz.
ŁKS sporo piłek odzyskiwał w środku pola (gdzie dziś od pierwszej minuty wystąpili Michał Mokrzycki, Bartosz Biel i Mateusz Kowalczyk), dokładnie i w dobrym tempie rozgrywał swoje akcje, więc defensywa GKS-u cały czas musiała być „pod prądem”. Tak jak w 23. minucie, gdy Oskar Koprowski zagrał wzdłuż linii pola karnego do Michała Trąbki, a pomocnik drugi raz tego dnia sprawdził czujność bramkarza GKS-u, oddając kąśliwe uderzenie zewnętrzną częścią stopy.
Pierwsza połowa w 10 sekund #ŁKSTYC pic.twitter.com/vKaCciPCcP
— ŁKS Łódź (@LKS_Lodz) February 12, 2023
Podopieczni trenera Kazimierza Moskala atakowali bramkę gości do końca pierwszej połowy, a najbliższy szczęścia w tym fragmencie spotkania był Bartosz Szeliga w 30. minucie. Wtedy Mateusz Kowalczyk i Oskar Koprowski oszukali rywala na lewym skrzydle, ten ostatni znów popisał się dokładnym dograniem w tempo do nadbiegającego w szesnastkę Bartosza Szeligi, ale ten ostatni nie trafił w światło bramki. W końcówce pierwszej połowy Szeliga spróbował raz jeszcze (wcześniej kapitalnym podaniem popisał się Michał Trąbka), a chwilę po tym, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, Konrad Jałocha złapał piłkę po strzale Nacho Monsalve.
Druga część zawodów rozpoczęła się tak, jak pierwsza, czyli od groźnego strzału (tym razem głową) Bartosza Szeligi. Obraz gry po przerwie w zasadzie się nie zmienił. ŁKS grał piłką, przeważał i szukał cierpliwie swoich szans pod bramką Konrada Jałochy, natomiast skoncentrowana przede wszystkim na defensywie drużyna Dominika Nowaka rzadko wyściubiała nos poza własną połowę boiska, chociaż w 58. minucie napędziła nam stracha, gdy po przypadkowym rykoszecie groźnie, tuż obok słupka uderzył Patryk Mikita.
ŁKS odgryzł się błyskawicznie, lecz znów zabrakło ciut precyzji, bo efektowny strzał z powietrza w wykonaniu Michała Mokrzyckiego okazał się minimalnie niecelny. A potem wydarzyło się coś, czego nie mieliśmy w planie. Sędzia dopatrzył się faulu Nacho Monsalve w naszym polu karnym, po konsultacji z VAR-em podyktował jedenastkę, a Krzysztof Wołkowicz wykorzystał rzut karny.
Szczęście w nieszczęściu, ełkaesiacy odpowiedzieli błyskawicznie i też po rzucie karnym, który rezerwowy dziś Pirulo najpierw wywalczył, a potem zamienił na gola wyrównującego. Wszystko to trwało kilka minut i chyba odrobinę wybiło łodzian z uderzenia (przy obu jedenastkach arbiter długo korzystał z pomocy VAR-u), chociaż nadal atakowaliśmy – z dystansu tuż obok słupka strzelali Bartosz Szeliga i Nelson Balongo, a w doliczonym czasie gry uratował nas jeszcze Aleksander Bobek, broniąc bardzo groźny strzał głową Daniela Rumina.
Ełkaesiacy zasłużyli chyba w niedzielę na więcej, ale musieliśmy się zadowolić punktem. W następnej kolejce łodzianie zmierzą się w Bełchatowie ze Skrą Częstochowa.
19. kolejka Fortuna 1 Ligi / ŁKS Łódź – GKS Tychy 1:1 (0:0)
Składy: