
Jakub Piasecki | Cyfrasport
Jakub Piasecki | Cyfrasport
W 27. kolejce Betclic 1. Ligi piłkarze ŁKS-u przegrali 1:2 z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza. Jedynego gola dla łodzian zdobył Mateusz Wysokiński.
Początek czwartkowego spotkania nie należał do najbardziej zajmujących widowisk, które oglądaliśmy na stadionie Króla, a nienajlepsze wrażenie zepsuła dodatkowo sytuacja z 16. minuty, gdy Damian Hilbrycht dośrodkował piłkę na pole karne, a pozostawiony bez opieki na dziesiątym metrze Kamil Zapolnik wyprzedził Aleksandra Bobka i strzałem głową otworzył wynik spotkania.
W dalszej części pierwszej połowy gra toczyła się w środkowej strefie boiska, a pierwszej naprawdę groźnej sytuacji podbramkowej stworzonej przez ełkaesiaków doczekaliśmy się dopiero w 39. minucie, gdy Michał Mokrzycki zagrał w pole karne, Sebastian Rudol sprytnie zagrał piłkę głową do Kamila Dankowskiego, a ten znalazł się przed bramkarzem, jednak górą w tym pojedynku okazał się golkiper.
Zaraz po tym akcja przeniosła się na drugą stronę boiska, gdzie wskutek straty futbolówki przed naszym polem karnym wicelider miał trzy okazje do podwyższenia prowadzenia – Aleksander Bobek wygrał jednak starcie oko w oko z Igorem Strzałkiem, dobitka Morgana Fassbendera niemal na pustą bramkę trafiła w poprzeczkę, a kolejną w wykonaniu Kamila Zapolnika zatrzymał ofiarną interwencją obrońca ŁKS-u.
Końcówka tej części spotkania zrekompensowała nam więc mniej ciekawy początek i co w tym najważniejsze, ostatnie słowo przed przerwą należało do łodzian. W 43. minucie po akcji Antoniego Młynarczyka przy linii końcowej i jego dokładnym podaniu do wbiegającego z głębi pola Mateusza Wysokińskiego, ten ostatni pewnym uderzeniem doprowadził do wyrównania (1:1).
Wydawało się, że wyrównujący gol doda animuszu podopiecznym trenera Ariela Galeano i być może tak było, bo na początku drugiej połowy gospodarze z większą werwą próbowali przedostać się pod bramkę strzeżoną przez Adriana Chovana, problem w tym, że w 53. minucie z gola cieszyli się goście – Damian Hilbrycht drugi raz tego dnia popisał się dokładnym dośrodkowaniem na pole karne, a tam Morgan Fassbender efektownym strzałem z powietrza pokonał bramkarza ŁKS-u.
Paragwajski szkoleniowiec ŁKS-u próbując zmienić oblicze spotkania zdecydował się na zmiany. W miejsce bocznych obrońców – Kamila Dankowskiego i Piotra Głowackiego pojawili się Koki Hinokio i Pirulo, a ŁKS co zrozumiałe starał się przenieść ciężar gry na połowę rywala. Na dobrą okazję do wyrównania musieliśmy jednak czekać do końcówki spotkania.
Ok. 80. minuty, w odstępie kilkudziesięciu sekund, dwukrotnie po akcjach Japończyka obok bramki z dogodnych pozycji strzelali Marko Mrvaljević i Pirulo, potem Adrian Chovan obronił jeszcze strzał z rzutu wolnego Michała Mokrzyckiego i sprytne uderzenie wprowadzonego na murawę w końcówce debiutanta w barwach ŁKS-u czyli Mateusza Wzięcha (w tym przypadku sędzia i tak dopatrzył się pozycji spalonej).
Piłkarze ŁKS-u nie znaleźli recepty na sforsowanie defensywy wicelidera i przegrali 1:2. W następnej serii spotkania łodzianie zmierzą się na wyjeździe z Wisłą Płock, a na stadionie Króla spotkamy się w wielkanocny poniedziałek przy okazji domowego starcia z GKS-em Tychy.
27. kolejka Betclic 1. Ligi | ŁKS Łódź – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:2 (1:1)
Składy:
Tagi: #ŁKSBBT