Swój pierwszy mecz ŁKS-u obejrzał w wieku pięciu lat, ba, na początku lat 30. wystąpił nawet w kilku ligowych spotkaniach łodzian, a chociaż potem obowiązki zawodowe rzucały go po kraju i świecie, ełkaesiakiem pozostał do końca życia. Edward Ałaszewski sportowcem był przeciętnym, artystą grafikiem oraz karykaturzystą okazał się wybitnym.
To on powiedział kiedyś, że „piłkarz w akcji jest jak baletnica, ciągle inny, ciągle w ruchu” i wielokrotnie plastyczność tego piłkarskiego baletu w wykonaniu ełkaesiaków utrwalał w swoich publikowanych na łamach „Przeglądu Sportowego”, „Trybuny Ludu” czy „Sportu” pracach.
W latach 50. złoty medalista III Międzynarodowej Wystawy Humoru Sportowego i Karykatury w Anconie stworzył słynną serię rysunków przedstawiających piłkarzy ŁKS-u, mistrzów Polski i… nic w tym dziwnego, w końcu nawet gdy mieszkał na stałe w Warszawie i cieszył się opinią jednego z najzdolniejszych w Europie karykaturzystów, przy okazji wizyt ŁKS-u w stolicy i meczów łodzian m.in. z Legią, Edward Ałaszewski najpierw zapraszał swoich przyjaciół do znajdującego się w Warszawie „Baru Łódzkiego”, który zwykle żył sprawami Łodzi i ŁKS-u właśnie, a potem już na samym meczu zasiadał z kibicami gości.