Aktualności

Udany wyjazd pod Wawel. Cracovia – ŁKS 1:2

30
27 / 07 / 2019

Długo oczekiwane nowe koszulki okazały się szczęśliwe dla piłkarzy Łódzkiego Klubu Sportowego. W wyjazdowych trykotach, czarnych z delikatnymi ukośnymi paskami, ełkaesiacy pokonali niedawnego jeszcze uczestnika europejskich pucharów i potwierdzili, że w tym sezonie nie będą mieli żadnych kompleksów wobec teoretycznie wyżej notowanych drużyn.

Na pierwszy w tym sezonie wyjazdowy mecz łodzian w PKO Ekstraklasie trener Kazimierz Moskal po raz trzeci z rzędu (wliczając w to ostatni z letnich sparingów – z Koroną Kielce) postawił na tę samą wyjściową jedenastkę. Z kolei Michał Probierz, szkoleniowiec Cracovii, w porównaniu do kolejki sprzed tygodnia zdecydował się wymienić niemal pół składu, bo przeciwko ŁKS-owi wybiegło od początku aż pięciu piłkarzy, którzy wyjazdowe spotkanie z Zagłębiem Lubin rozpoczęli na ławce rezerwowych.

Pierwsza groźna okazja dla gospodarzy miała miejsce w 8. minucie. Po zagraniu z lewej strony boiska Michała Kołbę uderzeniem z kilku metrów próbował pokonać Rafael Lopes – kapitan ŁKS-u zdołał jednak odbić piłkę na rzut rożny. Po raz kolejny gorąco pod bramką „Rycerzy Wiosny” zrobiło się pod koniec pierwszego kwadransa gry. Lewą stroną uciekł Rafael Lopes, „złamał” akcję do środka i przymierzył po tzw. długim rogu. Michał Kołba wyciągnął się jak struna, aby odbić piłkę, ale nie dał rady jej dotknąć i ostatecznie łodzian uratował w tej sytuacji słupek.

Fanom Cracovii wydawało się w tym momencie, że gol dla ich ulubieńców jest tylko kwestią czasu. I rzeczywiście, kilkadziesiąt sekund później na stadionie przy ulicy Józefa Kałuży piłka zatrzepotała w siatce, ale towarzyszyła temu cisza pomieszana z odgłosami niedowierzania wśród miejscowych kibiców. Przerwał ją dopiero wybuch radości w wypełnionym po brzegi sektorze gości. A wszystko za sprawą świetnego zagrania Daniego Ramireza z głębi pola, po którym Łukasz Sekulski pokonał Michala Peskovicia w sytuacji sam na sam. Warto jednak odnotować także udział w tej akcji Jana Grzesika, który sprytnym zbiegnięciem do boku ściągnął na siebie uwagę części defensorów w biało-czerwonych koszulkach.

Po stracie gola „Pasy” rzuciły się do odrabiania strat i raz po raz atakowały bramkę ŁKS-u. Przy finalizowaniu brakowało im jednak precyzji, bo próby Michała Helika czy Davida Jablonsky’ego okazywały się niecelne (albo – jak w przypadku uderzenia Pellego van Amersfoorta czy rajdu Rafaela Lopesa – umiejętnie blokowali je łodzianie). Dzięki temu oraz dzięki własnej stuprocentowej skuteczności w pierwszej połowie podopieczni Kazimierza Moskala schodzili zatem na przerwę przy prowadzeniu 1:0.

Drugą połowę łodzianie rozpoczęli w nieco zmienionym zestawieniu, bo w miejsce Patryka Bryły pojawił się Jose Antonio Pirulo. To był wyraźny sygnał, że ŁKS nie zamierza tylko bronić korzystnego rezultatu, a boiskowa rzeczywistość szybko to potwierdziła. W 49. minucie dosłownie centymetrów zabrakło Łukaszowi Sekulskiemu, aby po raz drugi pokonać Michala Peskovicia.

W 54. minucie łodzianie prowadzili już za to 2:0. Po zagraniu Macieja Wolskiego ręką we własnym polu karnym dotknął  Michal Siplak, a prowadzący zawody Szymon Marciniak bez wahania wskazał na punkt znajdujący się na 11. metrze.  Do piłki, tak jak przy rzutach karnych w pierwszej lidze, podszedł Maksymilian Rozwandowicz i z takim samym spokojem jak w poprzednim sezonie wyczekał bramkarza rywali. Michal Pesković rzucił się w lewy róg, piłka poleciała w prawy i po chwili w narożniku stadionu zajmowanego przez fanów z Łodzi ponownie zrobiło się bardzo radośnie.

Po utracie drugiego gola gospodarze potrzebowali chwili, aby się otrząsnąć. Dopiero w 71. minucie udało im się przeprowadzić akcję, która zmusiła Michała Kołbę do najwyższego wysiłku. Po strzale Pellego van Amersfoorta kapitan ŁKS-u popisał się jednak zarówno skuteczną, jak i efektowną paradą i wynik pozostał bez zmian.

W 79. minucie indywidualną akcją popisał się Adrian Klimczak. Lewy obrońca ŁKS-u zamiast wycofać piłkę przed pole bramkowe zdecydował się na strzał z ostrego kąta, a uderzenie było na tyle mocne, że sprawiło sporo problemów golkiperowi Cracovii i przyniosło łodzianom rzut rożny. Minutę później po efektownym podaniu wprowadzonego w drugiej połowie Rafała Kujawy w  „swoim” stylu przymierzył Dani Ramirez, a Pesković mógł tylko obserwować czy piłka zakręci do siatki, czy minimalnie minie spojenie słupka z poprzeczką. Ostatecznie słowacki bramkarz mógł odetchnąć z ulgą, ale tylko na moment, bo w kolejnej akcji jego warsztat sprawdził Pirulo i niewiele brakowało, aby tablica świetlna pokazała 3:0.

W samej końcówce podopiecznych Michała Probierza stać było jeszcze na zdobycie kontaktowej bramki, ale trafienie Sergiu Hancy okazało się zarazem jedynie trafieniem honorowym. Po siedmiu latach ŁKS znów może cieszyć się ze zwycięstwa w najwyższej klasie rozgrywkowej i z optymizmem czekać na ligowe spotkanie z kolejnym z krajowych potentatów – mecz z Lechem Poznań ełkaesiacy rozegrają już w najbliższą sobotę o godzinie 20.


2. kolejka PKO Ekstraklasy / Cracovia – ŁKS 1:2 (0:1)

  • Bramki: Hanca 90 – Sekulski 16, Rozwandowicz 54 (k)
  • Żółte kartki: Helik – Klimczak, Sobociński
  • Widzów: 8043

Składy:

  • Cracovia: Michal Pesković – Cornel Rapa, Michał Helik, David Jablonsky, Michal Siplak, Bojan Cecarić (60 Mateusz Wdowiak), Pelle van Amersfoort, Janusz Gol, Milan Dimun (60 Sergiu Hanca), Kamil Pestka, Rafael Lopes.
  • ŁKS: Michał Kołba – Jan Grzesik (78 Artur Bogusz), Maksymilian Rozwandowicz, Jan Sobociński, Adrian Klimczak, Patryk Bryła (46 Pirulo), Łukasz Piątek, Bartłomiej Kalinkowski, Maciej Wolski, Dani Ramirez, Łukasz Sekulski (68 Rafał Kujawa).

 



Sponsorzy główni

Sponsorzy

Partner strategiczny

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partner techniczny

Partner medyczny