Aktualności

Koniec pucharowej przygody. GKS Tychy – ŁKS 2:0

0
05 / 12 / 2019

fot. Artur Kraszewski

Pierwsze gole stracone w tegorocznej edycji Totolotek Pucharu Polski wystarczyły, aby ełkaesiacy pożegnali się z marzeniami o zdobyciu tego trofeum. Po bezbarwnym meczu łodzianie zasłużenie ulegli niżej klasyfikowanemu rywalowi i tym samym nie zdołali zepsuć górniczemu klubowi świętowania Barbórki…

Losy spotkania w Tychach rozstrzygnęły się w drugiej połowie. Po raz pierwszy telebimy na obiekcie przy ul. Edukacji 7 wyświetliły napis „GOOOL” po strzale Sebastiana Stebleckiego w 53. minucie. Wtedy jeszcze radość tyszan okazała się przedwczesna, bo zawodnik gospodarzy w świetnej sytuacji trafił z bliska jedynie w boczną siatkę.

Niespełna 20 minut później wątpliwości co do trafienia dla GKS-u nie było już żadnych. Po podaniu z autu od jednego z kolegów na strzał zza pola karnego zdecydował się Wojciech Szumilas i choć wydawało się, że Dominik Budzyński nie będzie miał żadnych problemów ze złapaniem piłki, to jemu tylko wiadomym sposobem ta przeleciała pod brzuchem i wturlała się do siatki.

Marzenia o dogrywce prysły na 10 minut przed końcem. Wtedy pojedynek główkowy z Maksymilianem Rozwandowiczem w polu karnym ŁKS-u wygrał Marcin Biernat i za chwilę Budzyński po raz drugi tego wieczoru musiał wyciągać piłkę z siatki.

W końcówce podopieczni Kazimierza Moskala wreszcie zdołali osiągnąć nieco bardziej wyraźną przewagę, ale mądrze broniący się miejscowi nie dali sobie wydrzeć dwubramkowej zaliczki. Trzeba jednak podkreślić, że dwukrotnie „Rycerze Wiosny” mogli mówić o sporym pechu. Bo bardzo bliski zdobycia bramki kontaktowej był na dwie minuty przed upływem regulaminowego czasu gry Kamil Juraszek, po którego strzale piłka trafiła poprzeczkę. A już w doliczonym czasie piłka odbiła się od słupka po uderzeniu głową Kamila Rozmusa.

Z wcześniejszych sytuacji w drugiej, jeszcze przy wyniku bezbramkowym, warto wspomnieć przede wszystkim o groźnych strzałach z dystansu Piotra Pyrdoła i wprowadzonego w przerwie Adama Ratajczyka. W obu przypadkach golkiper GKS-u z trudem parował piłki do boku, ale żaden z ełkaesiaków nie zdążył z dobitką. Kąśliwie zza „szesnastki” strzelał też Guima, ale jemu z kolei zabrakło precyzji, bo piłka poszybowała nad poprzeczką.

Tyszanie też jednak nie próżnowali i mieli swoje okazje przed objęciem prowadzenia. Mowa choćby o strzale nad poprzeczką Szumilasa czy uderzeniu Stebleckiego, po którym instynktownie interweniował Budzyński. Po meczu nikt w obozie zielono-czarno-czerwonych nie rozpamiętywał już tych akcji, bo GKS po raz pierwszy od ponad czterech dekad zameldował się w najlepszej ósemce zmagań o krajowy puchar.

Dla drużyny prowadzonej przez Ryszarda Tarasiewicza był to już ostatni mecz w tym roku (pierwszą część pierwszoligowego sezonu tyszanie skończyli na ósmym miejscu z niewielką stratą do strefy, która daje prawo gry w barażach o ekstraklasę), a ŁKS-owi do Bożego Narodzenia zostały jeszcze trzy spotkania o punkty. Najbliższe już w sobotę o godzinie 17:30 w Poznaniu z Lechem. I oby był to udany rewanż za sierpniową porażkę 1:2 na własnym stadionie…


1/8 Totolotek Puchar Polsku / GKS Tychy – ŁKS Łódź 2-0 (0-0)

  • Bramki: 1-0 Szumilas (72.), 2-0 Biernat (80.)
  • Sędziował: Łukasz Szczech (Warszawa)
  • Żółta kartka: Pyrdoł (ŁKS)

Składy:

  • GKS Tychy: Konrad Jałocha – Maciej Mańka, Marcin Biernat, Łukasz Sołowiej, Bartosz Szeliga – Keon Daniel – Sebastian Steblecki, Jakub Piątek, Wojciech Szumilas, Łukasz Moneta (90. Dominik Połap) – Mateusz Piątkowski (83. Szymon Lewicki).
  • ŁKS Łódź: Dominik Budzyński – Jan Grzesik, Kamil Juraszek, Maksymilian Rozwandowicz, Kamil Rozmus – Michał Trąbka, Maciej Wolski – Ricardo Guima (68. Łukasz Piątek), Piotr Pyrdoł (78. Pirulo), Patryk Bryła (46. Adam Ratajczyk) – Rafał Kujawa.

 



Sponsorzy główni

Sponsorzy

Partner strategiczny

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partner techniczny

Partner medyczny