Aktualności

Kazimierz Moskal: Robimy swoje, nasz cel się nie zmienia

19
09 / 11 / 2018

Przed spotkaniem w Głogowie, które było moim debiutem w roli szkoleniowca ŁKS-u, czułem lekką tremę. I w sobotę też będą ją czuł, bo uważam, że nie wolno podchodzić do meczu bez żadnych emocji, gdyż to oznaczałoby, iż czujemy się zbyt pewni siebie i lekceważymy przeciwnika. A tego bardzo nie chcemy – podkreśla Kazimierz Moskal, trener Łódzkiego Klubu Sportowego.

Oto, co dokładnie opiekun ełkaesiaków mówił na spotkaniu z przedstawicielami mediów przed meczem 18. kolejki Fortuna 1 Ligi.

O sytuacji kadrowej w drużynie

Sytuacja jest bardzo dobra. Nikt nie pauzuje za kartki i wszyscy normalnie trenują. W sztabie szkoleniowym mamy zatem dobry ból głowy, aby najpierw wybrać osiemnastu zawodników do kadry meczowej, a z nich jedenastkę, która wybiegnie w sobotę w podstawowym składzie.

O przedmeczowej mobilizacji

Z pewnością ostatnie dobre wyniki wpływają na to, że w drużynie panuje bardzo dobra atmosfera. Ale ja cały czas powtarzam zawodnikom, że muszą być ciągle tymi samymi ludźmi – czy wygrywamy, czy przegrywamy, czy też remisujemy, to jesteśmy tymi samymi ludźmi, którzy robią to samo. Jeden czy drugi wygrany mecz nie oznaczają, że już wszystko super potrafimy i jesteśmy mistrzami świata. I w drugą stronę – gdy przytrafi nam się jeden czy drugi gorszy mecz, to nie oznacza, że jesteśmy słabi. Dla nas ciągle najważniejszy jest tylko ten jeden najbliższy mecz, czyli w tym przypadku właśnie potyczka z Chrobrym.

O pierwszym meczu z Chrobrym, wygranym w Głogowie 1:0

Myślę, że całkiem trafne jest sformułowanie, że „udało nam się wygrać” tamto spotkanie. Bo wynik mógł być zgoła inny i wcale nie musieliśmy tam wygrać. Nie twierdzę, że Chrobry był wtedy od nas dużo lepszy, ale gdyby mecz skończył się remisem, to także trzeba byłoby przyjąć taki rezultat jako sprawiedliwy. Na szczęście zdobyliśmy bramkę i zachowaliśmy do końca czyste konto, dlatego po meczu mogliśmy cieszyć się z udanej inauguracji sezonu. Był to dla nas dość trudny mecz, bo zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że po awansie pierwszy mecz jest dla każdego zespołu dużą niewiadomą. Z nami było podobnie, bo sami nie do końca wiedzieliśmy jeszcze wówczas, na co dokładnie nas stać. To był dla nas pierwszy test, czy w tej lidze damy sobie radę i będziemy potrafili wygrywać mecze.

O pierwszym meczu z Chrobrym jako debiucie w roli trenera ŁKS-u

Przed każdym spotkaniem jest lekka trema, nie tylko przed debiutem. I uważam, że tak powinno być – również w przypadku piłkarzy. Nie wolno podchodzić do meczu bez żadnych emocji, bo to oznaczałoby, że czujemy się zbyt pewni siebie i lekceważymy przeciwnika. A tego nie chcemy.

O obecnym zespole Chrobrego

To nieobliczalna drużyna. Potrafiła wygrać w Niecieczy, ale dla odmiany przegrała w Poznaniu z Wartą. Dlatego musimy być skoncentrowani od pierwszej minuty i jak najszybciej narzucić rywalom swój sposób gry.

O rozpracowywaniu rywali

Mamy w sztabie szkoleniowym dwie osoby, które przed każdym meczem przygotowują szczegółową analizę gry danego przeciwnika. Dodatkowo, mój asystent był w niedzielę na spotkaniu Chrobrego z Podbeskidziem w Bielsku-Białej, więc jesteśmy na bieżąco z tym, co dzieje się u naszych rywali.

O rotacji w wyjściowym składzie

Jeśli sobie dobrze przypominam, to nigdy nie mówiłem, że jestem zwolennikiem zasady, iż zwycięskiego składu się nie zmienia. Po pierwsze, patrzymy na dyspozycję poszczególnych zawodników w ciągu tygodnia. Po drugie, mamy na uwadze to, z kim gramy i jacy piłkarze mogę dać nam najwięcej atutów na tle danego rywala. Dlatego częste zmiany w składzie wcale nie wynikają z faktu, że ktoś w poprzedniej kolejce grał źle i mnie zawiódł. Poza tym, mamy wyrównaną kadrę i zwykle zawodnicy rezerwowi, którzy pojawiają się na boisku, dają dużo dobrego drużynie. Wystarczy sobie choćby przypomnieć ostatni mecz z Odrą Opole i wejście Wojtka Łuczaka oraz Maćka Wolskiego. Ich pojawienie się na murawie na pewno zmieniło obraz gry.

O ewolucji drużyny od startu sezonu

Porównując do pierwszego meczu w Głogowie, chyba po prostu czujemy się pewniej i lepiej gramy w piłkę. Nasze akcje są bardziej płynne i lepiej też bronimy. Choć oczywiście zdarzają się też błędy, nad którymi trzeba cały czas pracować. Nawet ostatni wynik, 5:1 z Odrą Opole, wcale nie świadczy o tym, że wszystko zrobiliśmy perfekcyjnie. Bo rywale też mieli swoje sytuacje i wynik dość długo pozostawał sprawą otwartą. Jak powiedziałem po jednym z meczów, cały czas musimy dążyć do tego, aby być jeszcze skuteczniejsi – tak w ofensywie, jak i w defensywie.

O dyspozycji Rafała Kujawy

Każdy zawodnik wraca inaczej do swojego rytmu meczowego po kontuzji. Kiedy sam jeszcze grałem w piłkę, miałem wokół siebie takich zawodników, którzy po urazach wyglądali najlepiej. Oni nie musieli się specjalnie przygotowywać, po prostu wchodzili na boisko i wtedy dawali najwięcej od siebie. Kiedy natomiast byli w regularnym treningu, wyglądało to różnie.

Ja w swoim życiu miałem dłuższą przerwę od futbolu mając już trochę więcej lat niż Rafał teraz i bardzo mi zależało na tym, aby szybko wrócić do normalnej dyspozycji, gdyż moja drużyna szykowała się do występów w europejskich pucharach. Bardzo chciałem zagrać w tych meczach, więc nie było zmiłuj. Kontuzji nabawiłem się jesienią i w grudniu, kiedy koledzy z zespołu mieli wolne, to ja ciężko indywidualnie pracowałem. I wydawało mi się, że wszystko jest już w porządku i że jestem gotowy do tego, aby w styczniu trenować normalnie z zespołem.

Zacząłem ćwiczyć z drużyną i nagle okazało się, że nie jestem sobie w stanie poradzić ze wszystkimi obciążeniami. Bo doszła presja przeciwnika na treningu i przy zwykłym przyjęciu piłki pojawiały się u mnie w głowie rozmaite obawy. Choć nie odczuwałem już żadnego bólu czy innego dyskomfortu, to zajęło mi dużo czasu, aby odzyskać dawną pewność siebie w grze.

Myślę, że z Rafałem mogło być podobnie. Wydaje mi się, że on też po swojej kontuzji potrzebował trochę więcej czasu, aby dojść w pełni do takiej dyspozycji, do jakiej nas wszystkich przyzwyczaił. Bo pamiętam doskonale jak grał choćby w barwach GKS-u Katowice.

O byciu w czołówce tabeli

To prawda, że mogliśmy mieć jeszcze kilka punktów więcej, ale nie ma już co gdybać. Bo równie dobrze mogliśmy mieć też kilka punktów mniej. Kilka dni temu powiedziałem to zresztą w szatni chłopakom. Cieszymy się, że gramy to, co chcemy, i dalej chcemy tak właśnie grać. Wiadomo, ze liga cały czas jest bardzo nieprzewidywalna i te wyniki mogą być różne, ale w mojej filozofii futbolu wpisane jest, aby mimo wszystko grać do przodu, starać się odbierać wysoko piłkę i atakować.

W środę oglądałem mecz Ligi Mistrzów pomiędzy Juventusem Turyn i Manchesterem United, który był świetnym przykładem na to, jak nieprzewidywalny potrafi być futbol i jak zmienne mogą być losy rywalizacji. Można być dużo lepszym, można mieć kontrolę nad spotkaniem i korzystny wynik, a wystarczy moment nieuwagi plus dwa błędy w końcówce i przegrywa się mecz. A przecież mogło się skończyć nawet wyżej niż 2:1 dla Manchesteru, gdyby Anglicy wykorzystali jeszcze sytuację sam na sam z Wojtkiem Szczęsnym.

O celach na koniec sezonu

Nasze cele pozostają niezmienne i to tym też rozmawiałem w tym tygodniu w szatni z chłopakami. Przypomniałem im naszą rozmowę przed pierwszym meczem w Głogowie, który miał nam pokazać, czy stać nas na wygrywanie spotkań w pierwszej lidze. Teraz gramy po prostu w każdej kolejce o zwycięstwo i chcemy zająć na koniec jak najwyższe miejsce w tabeli. A które  to dokładnie będzie miejsce? Ciężko teraz powiedzieć, bo zostało nam jeszcze 17 bardzo trudnych spotkań…



Sponsorzy główni

Sponsorzy

Partner strategiczny

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partner techniczny

Partner medyczny