Aktualności

Janusz Kudyba: ŁKS na dłużej powinien zagościć w ligowej czołówce

25
06 / 10 / 2018

To spotkanie mogło się podobać. Były gole, podbramkowe okazje, ciekawe akcje i chwile pełne dramaturgii – przyznał Janusz Kudyba, który wraz z Cezarym Kowalskim komentował mecz ŁKS-u z Wigrami na antenie Polsatu Sport. Były napastnik m.in. Zagłębia Lubin i Śląska Wrocław docenił przede wszystkim grę podopiecznych Kazimierza Moskala.

Jak pan ocenia postawę ełkaesiaków w meczu z Wigrami?

– Oglądaliśmy dosyć ciekawe spotkanie. ŁKS jest dobrze zbalansowaną drużyną i widać już pracę trenera Kazimierza Moskala, który zawsze preferuje taką grę atakiem pozycyjnym z dużą liczbą akcji. Myślę, że ŁKS jest na dobrej drodze, żeby na stałe zakotwiczyć w tej ścisłej czołówce tabeli. Tym bardziej że w kadrze łódzkiego klubu jest obecnie sporo doświadczonych zawodników i sporo fajnej młodzieży, która robi stałe postępy. Czytałem, że ŁKS poprzedni mecz u siebie wygrał 11 sierpnia. Teraz miał trochę szczęścia w tym meczu, ale odczarował w końcu swój obiekt i chyba na kolejne zwycięstwo u siebie nie będzie musiał czekać tak długo. To może być jeden z lepszych zespołów w pierwszoligowej stawce.

Którzy zawodnicy ŁKS-u zrobili na panu najlepsze wrażenie?

– Z pewnością Patryk Bryła był jednym z bardziej wyróżniających się zawodników tego spotkania – bardzo mobilny i trudny do upilnowania dla rywali. Oprócz „Bryłki” w zespole ŁKS-u wyróżniał się też Dani Ramirez. Pod koniec już trochę opadł z sił, ale i tak napsuł mnóstwo krwi przeciwnikom. Na plus trzeba ponadto zapisać występ Maksymiliana Rozwandowicza, który przed tygodniem nie wykorzystał rzutu karnego w Nowym Sączu. Teraz nie tylko pewnie wykonał „jedenastkę”, ale i kolejny raz dołożył do tego pewną grę w defensywie, kasując kilka kluczowych akcji Wigier. Podobał mi się również Artur Bogusz, który chciał się najlepiej zaprezentować na tle niedawnych kolegów. Jak już mówiłem, ŁKS generalnie podobał mi się jako zespół. Jeszcze sporo pracy przed tą ekipą, ale widać, że wszystko zmierza we właściwym kierunku.

A gdzie widać jeszcze największe rezerwy w poczynaniach Łódzkiego Klubu Sportowego?

– Zbyt łatwo, według mnie, Wigry dochodziły do niektórych sytuacji. Zwłaszcza po prostopadłych podaniach. Szczególnie Robert Bartczak w drugiej połowie miał zbyt dużo miejsca. Wydaje mi się, że między środkowymi obrońcami ŁKS-u i defensywnymi pomocnikami momentami była nieco za duża luka. Co nie zmienia faktu, że ŁKS naprawdę potrafi już grać piłką i robi to konsekwentnie. Najlepszym dowodem na to jest stworzenie wielu sytuacji pod bramką Wigier.

To spotkanie, patrząc przez pryzmat kamery, było dobrą promocją pierwszoligowych zmagań?

– Tak, to była dobra reklama dla tych rozgrywek. Szczególnie w pierwszej połowie, kiedy oba zespoły grały miłą dla oka, techniczną piłkę. ŁKS i Wigry preferowały grę dołem, nie było za dużo zagrań na tzw. aferę. Do tego wzorowo wykonany stały fragment gry przy trafieniu na 1:0 dla ŁKS-u. Bardzo dobre dośrodkowanie Daniego Ramireza i świetny timing Rafała Kujawy, który nie dał szans bramkarzowi gości. To było wręcz filmowe trafienie. Ogólnie sporo się działo, sporo było zaawansowanych technicznie akcji. Dramaturgii dodały też dwa rzuty karne, choć… oba były wątpliwe.

A jak podobała się panu atmosfera przy Alei Unii?

– Jako piłkarz wielokrotnie przyjeżdżałem tu na mecze i wiem, na co stać tutejszą publiczność. Atmosfera nie była dla mnie zatem żadną niespodzianką. Powiem tak: jedna trybuna – tak z zewnątrz, jak i w środku – robi wrażenie. Widać, że ŁKS jest na dobrej drodze nie tylko pod względem piłkarskim, ale i organizacyjnym, aby wrócić do ligowej elity. Jeśli nie w tym, to w kolejnym sezonie. Życzę mu tego z całego serca.



Sponsorzy główni

Sponsorzy

Partner strategiczny

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partner techniczny

Partner medyczny