Aktualności

Jan Sobociński: Mam dwa jasne cele na 2019 rok

24
12 / 12 / 2018

Kończący się właśnie rok był dla mnie nawet lepszy niż się spodziewałem. Nic jednak samo nie przychodzi i dlatego już pracuję nad o tym, aby kolejne dwanaście miesięcy było co najmniej tak samo udane – przyznaje Jan Sobociński, obrońca Łódzkiego Klubu Sportowego i reprezentacji Polski do lat 20.

Nim się obejrzeliśmy, a już zleciał ponad tydzień wolnego, które dał Wam po rundzie jesiennej trener Kazimierz Moskal. Jak mija Ci czas na urlopie?

Wbrew pozorom, pracowicie. Bo wprawdzie nie ma zajęć z drużyną, ale co drugi dzień ćwiczę indywidualnie z trenerem personalnym. Korzystając z przerwy w rozgrywkach, chcę poprawić te rzeczy, które słabiej funkcjonowały u mnie jesienią. Oczywiście robię to z myślą o tym, aby rundę wiosenną rozpocząć w jeszcze lepszej dyspozycji. Wszystko było konsultowane ze sztabem szkoleniowym, naszymi fizjoterapeutami oraz dyrektorem sportowym. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że takie przedświąteczne treningi indywidualne na pewno mi nie zaszkodzą, a mogą jedynie pomóc.

Co dokładnie robisz pod okiem trenera personalnego na tych zajęciach?

Pierwsza część miesiąc stoi pod znakiem budowania siły. Druga będzie poświęcona doskonaleniu motoryki.

Od piłki jako takiej trochę zdążyłeś już odpocząć?

Tak, jak najbardziej. Zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Jakby nie patrzeć, była to długa runda i sporo się w niej nagraliśmy. Czasem nawet co trzy dni, więc na koniec każdy poczuł już w nogach swoją dawkę spotkań i taka przerwa każdemu się przyda. Psychiczny reset po całym roku grania też jest wskazany, żeby móc w styczniu wrócić z czystą głową do treningu i skupić się na nowych celach.

Kiedy 31 grudnia 2017 roku zegar wybijał północ, spodziewałeś się, że ten kończący się rok będzie dla Ciebie aż tak udany? Najpierw była dobra runda na wypożyczeniu w Wejherowie w drugiej lidze, potem dobra runda z ŁKS-em już w pierwszej lidze i do tego jeszcze powołania do reprezentacji Polski do lat 20…

Nie, nie spodziewałem się, że to wszystko się aż tak fajnie ułoży. Ale nie ukrywam, że wywalczenie miejsca w składzie ŁKS-u i w drużynie narodowej było moim celem na ten rok. Ciężko na to pracowałem i jestem bardzo zadowolony, że udało mi się zrealizować te plany.

Czego będziesz sobie zatem życzył przed nadejściem 2019 roku?

Przede wszystkim dużo zdrowia. Jeżeli go bowiem brakuje, to wiele planów może nie wypalić. A jeśli tylko będą omijały mnie kontuzje, to wiem, że ciężką pracą na treningach znów mogę wiele zdziałać. Na pewno bardzo chciałbym zagrać na mistrzostwach świata do lat 20, które odbędą się w naszym kraju. Bardzo chciałbym też pomóc ŁKS-owi w powrocie do ekstraklasy. To moje dwa marzenia na najbliższe miesiące.

Mimo urlopu, podobnie jak i Michał Kołba czy Maksymilian Rozwandowicz, chętnie włączasz się w akcje przedświąteczne, które organizuje ŁKS albo jego kibice…

Dla mnie udział w takich przedsięwzięciach to coś naturalnego. W trakcie Turnieju Mikołajkowego „Graj z ŁKS-em”, gdy patrzyłem na grające dzieciaki, od razu przypomniały mi się czasy, kiedy sam chodziłem do szkoły podstawowej i występowałem w podobnych zawodach. Różnica jest taka, że teraz dzieci mają dużo lepsze warunki do grania, bo nowa sala – Sport Arena – prezentuje się imponująco. A stara hala pod trybuną, no cóż, każdy chyba jeszcze pamięta, jak wyglądała… Co do samego poziomu, to przyznam, że byłem mile zaskoczony. Widziałem kilku wyróżniających się chłopaków i na pewno obecni na miejscu trenerzy Akademii ŁKS też ich dostrzegli. O to w takich turniejach chodzi – o dobrą zabawę dla dzieciaków i okazję do wyłapania nowych talentów.

Dużą radość swoją obecnością sprawiliście najmłodszym także podczas mikołajkowego spotkania dzieci z Domów Dziecka oraz w trakcie corocznej „Wigilii z Kibolem”, którą organizuje Stowarzyszenie Kibiców ŁKS.

Cieszymy się, gdy w jakikolwiek sposób możemy pomóc. Te dzieci niczym nie zawiniły w tym, że znajdują się w trudnej sytuacji i na pewno każda taka inicjatywa jest dla nich czymś fajnym. Dzięki prezentom, możliwości zabawy i miłego spędzenia czasu oraz zainteresowaniu ze strony obcych sobie dotąd ludzi na ich twarzach pojawia się uśmiech. A uśmiechu w życiu nigdy za wiele…

Przyzwyczaiłeś się już do swojej nowej roli? Jeszcze niedawno sam zbierałeś autografy i prosiłeś o zdjęcia, a dzisiaj to Ciebie proszą o złożenie podpisu czy wspólną fotografię…

Cały czas się przyzwyczajam do tego. Żadną gwiazdą jednak z tego powodu się nie czuję. Choć z pewnością jest to miłe uczucie, gdy młodzi zawodnicy pytają mnie o fotkę czy autograf.

Przed wznowieniem treningów 7 stycznia planujesz wyjechać gdzieś chociaż na kilka dni, aby zmienić otoczenie?

Ze względu na wspomniane wcześniej treningi indywidualne, odpuściłem sobie tej zimy jakiekolwiek wyjazdy. Pewnie dopiero w czerwcu, zanim zacznie się letni okres przygotowawczy, gdzieś wyjadę albo polecę. Na razie jednak zupełnie o tym nie myślę. Skupiam się na tym, co jest tu i teraz. Chcę mieć wewnętrzny spokój, że zrobiłem wszystko, aby nadchodzącej wiosny być w jak najlepszej dyspozycji – i w klubie, i w kadrze.

A jak Boże Narodzenie będzie wyglądać u Ciebie?

Spędzę je w rodzinnym gronie. Jak zwykle pewnie wszystkie świąteczne potrawy przygotuje babcia przy dużym wsparciu mamy. Ja w kuchni raczej nie pomagam, za to mi jak co roku przypadnie ubranie choinki, a potem – w odpowiedniej chwili – wrzucenie pod nią prezentów. Za Świętego Mikołaja już natomiast nie muszę się przebierać, bo wszystkie dzieciaki w rodzinie powyrastały i wiedzą już o tym, że te wszystkie paczki pod choinką to sprawka zupełnie kogoś innego.

A jakie są Twoje wspomnienia z dzieciństwa dotyczące Bożego Narodzenia?

Do dziś pamiętam, jak mój dziadek pierwszy raz przebrał się za Świętego Mikołaja, gdy miałem cztery albo pięć lat. I nastraszył mnie, że przyszedł zabrać mnie do swojej wioski, którą zamieszkują elfy i renifery. Wtedy jeszcze wierzyłem w istnienie Świętego Mikołaja i byłem nieźle zestrachany usłyszaną deklaracją. Teraz za każdym razem się z tego śmieję, gdy sobie przypomnę tamtą sytuację. Od lat wesoło jest również, kiedy przy świątecznym stole robimy sobie z młodszym bratem uszczypliwości na temat tego, kto co właśnie zjadł i że na pewno na koniec świątecznego okresu zamieni się w grubasa. A brat też trenuje piłkę nożną i jest już świadomy tego, jak ważne w utrzymaniu wysokiej formy jest właściwe odżywianie. Zazwyczaj do tej naszej szydery szybko dołącza również reszta rodziny i robi się jeszcze większy gwar przy stole. Ale takie właśnie według mnie powinno być Boże Narodzenie – przepełnione radosnymi chwilami w gronie najbliższych osób.

No właśnie… Będzie lekki stres, gdy 7 stycznia wejdziesz na klubową wagę pod czujnym okiem trenerów?

Zero stresu. Każdy z nas wie, co go czeka i wie o co gra. Jesteśmy profesjonalistami i zdajemy sobie sprawę z tego, że nad swoim ciałem pracujemy przez cały rok. Z myślą o swoją przyszłości i o przyszłości klubu, którego barw bronimy…

 



Sponsorzy główni

Sponsorzy

Partner strategiczny

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partner techniczny

Partner medyczny