Aktualności

Bezcenne! ŁKS – Radomiak 3:0

15
09 / 05 / 2018

Piłkarze ŁKS-u stanęli na wysokości zadania. W meczu dwóch kandydatów do awansu na zaplecze ekstraklasy łodzianie okazali się zespołem dojrzalszym, skuteczniejszym i piłkarsko lepszym od Radomiaka. W nagrodę i oni, i kibice, cieszyli się z wysokiego trzybramkowego zwycięstwa.

I bądź tu człowieku mądry… – powiedział jeden z kibiców po szlagierowym pojedynku drugiej ligi. Poprzednich niepowodzeń wypominać ełkaesiakom nie wypada, z Radomiakiem zagrali bowiem tak, jak już dawno nie zagrali ani w drugiej, ani w trzeciej lidze. Zdaje się, że tak jednostronne spotkanie „na szczycie” przy al. Unii 2 oglądaliśmy po raz ostatni latem 2016 roku, kiedy łodzianie ograli tu 3:0 Finishparkiet.

Tak wówczas, jak i w środowy wieczór ponad cztery tysiące głośno dopingujących swój zespół kibiców obejrzało ŁKS zdeterminowany, pewny swoich umiejętności, do tego grający niemal bezbłędnie w defensywie i zaskakująco skutecznie z przodu. Grubą przesadą byłoby powiedzieć, że gospodarze zdeklasowali rywala, sytuacji podbramkowych stworzyli sobie bowiem „Rycerze Wiosny” wcale znowu nie tak dużo, grali jednak tak efektywnie, że ręce same składały się do oklasków.

Zanim jednak cieszyliśmy się z goli naszych piłkarzy nieco strachu napędzili nam Przemysław Kocot i Michał Kołba – ten pierwszy zagrał do golkipera niedokładnie i słabo, ten drugi, choć dopadł do piłki jako pierwszy, wybił ją wprost pod nogi Leandro. Szczęśliwie dla nas Brazylijczyk nie zdołał szansy wykorzystać.

Gwoli ścisłości tak Kołbę, jak i Kocota, należałoby za środowy występ bardzo pochwalić. Defensywny pomocnik mądrze rozgrywał piłkę w drugiej linii i skutecznie przerwał kilka akcji gości, z kolei Kołba w 32. minucie popisał się nie lada kunsztem – najpierw jakimś cudem broniąc potężną bombę z dystansu autorstwa Petera Mazana (i to pomimo tego, że prawdopodobnie był zasłonięty, a futbolówka zmierzała w róg bramki), a potem zatrzymując dobitkę Patryka Mikity.

ŁKS już wówczas prowadził 1:0, bo za dojrzałą i coraz sprawniejszą grę na połowie rywala zostali podopieczni trenerów Robaszka i Jankowskiego nagrodzeni w 13. minucie. Po zamieszeniu przed polem karnym Radomiaka na uderzenie zdecydował się Maciej Wolski (znów bardzo dziś pożyteczny), piłka odbiła się jeszcze od Patryka Bryły i wpadła do siatki obok zaskoczonego rykoszetem Gostomskiego (swoją drogą, czy gol ten nie przypominał czasami trafienia Rafała Kujawy ze słynnego starcia z Cracovią sprzed kilku lat?).

Od tego momentu zaznaczyła się przewaga łodzian, którzy coraz częściej przedostawali się w okolice szesnastki przyjezdnych. W 23. minucie po nieco przypadkowym zgraniu piłki przez Ievgena Radionova huknął tuż nad poprzeczką z woleja Piotr Pyrdoł.  W 36. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego bliski szczęścia był ukraiński napastnik, w tej jednak sytuacji Gostomskiego uratował „wysoki kozioł”, po którym piłka przeleciała obok spojenia słupka z poprzeczką.

Goście odpowiedzieli kilkoma naprawdę ciekawie zapowiadającymi się akcjami (na szczęście w porę przerwnymi przez naszych zawodników) i bardzo agresywną niekiedy grą, klarownych sytuacji poza wspomnianymi dwoma strzałami wypracować sobie jednak w pierwszej połowie nie zdołali, a zdaje się że jeszcze gorzej wyglądało to z ich strony po kwadransie przerwy.

Zanim jednak arbiter z Katowic zaprosił piłkarzy do szatni łodzianie przeprowadzili w ostatniej minucie tej części gry popisowy kontratak – świetnie dziś usposobiony Wojciech Łuczak przymierzył kapitalnie z około dwudziestu metrów i chociaż Gostomski pofrunął w powietrze, zmierzającej tuż pod poprzeczką futbolówki dosięgnąć nie mógł. Nie było to ani pierwsze, ani ostatnie tak udane zagranie pomocnika ŁKS-u, z pewnością jednak należało dziś do najbardziej spektakularnych.

Ten gol do szatni z pewnością podciął skrzydła gościom, którzy nie potrafili odmienić losów spotkania także po pauzie. Brazylijczyka Leandro kompletnie wyłączył z gry dziś niemal bezbłędny w destrukcji Bartosz Widejko (zresztą cała defensywa zagrała znakomicie!), szybko też, bo już w 63. minucie, najskuteczniejszy snajper drugiej ligi zszedł z boiska.

W tym momencie łodzianie prowadzili już trzema bramkami, po w 57. minucie w polu karnym Radomiaka Gostomski staranował Bryłę, sędzia wskazał na jedenasty metr, a Maksymilian Rozwandowicz udowodnił, że na tę chwilę rzuty karne egzekwuje w łódzkiej drużynie najskuteczniej. Przyjezdni próbowali jeszcze odmienić oblicze spotkania, dziś jednak wszystkie ich atuty zdołali wyeliminować łodzianie.

Mając w pamięci wydarzenia z ostatnich tygodni w huraoptymizm nie ma sensu wpadać, tym niemniej należą się „Rycerzom Wiosny” gratulacje, nie tylko zresztą za zaangażowanie i znakomity wynik, ale i dojrzalszą niż ostatnio grę oraz świetną skuteczność.


30. kolejka II ligi / ŁKS Łódź 3:0 Radomiak Radom (2:0)

  • Bramki: 1:0 Bryła (lub Wolski) 13, 2:0 Łuczak 45, 3:0 Rozwandowicz 58 (kar.)
  • Żółte kartki: Rozwandowicz, Guzik – Agu.
  • Sędziował: Górecki. Widzów: 4098.

Składy:

  • Radomiak Radom: Gostomski – Klabnik, Świdzikowski, Bemba (70 Filipowicz), Jakubik, Skowron, Rolinic, Agu (58 Dominguez), Mazan (55 Szuprytowski), Leandro (63 Wróbel), Mikita.
  • ŁKS Łódź: Kołba – Rozmus, Rozwandowicz, Juraszek, Widejko, Pyrdoł (84 Kostyrka), Kocot, Łuczak (79 Gamrot), Bryła (70 Kujawa), Wolski (62 Guzik), Radionov.

Autor: Remek Piotrowski



Sponsorzy główni

Sponsorzy

Partner strategiczny

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partner techniczny

Partner medyczny