Aktualności

Adrian Klimczak: Słyszałem dużo dobrego na temat ŁKS-u

36
07 / 01 / 2019

Klima – tak brzmi jego boiskowy i życiowy pseudonim. Numeru na koszulce w ŁKS-ie jeszcze nie wybrał, ale nie jest przesądny, więc żadnej kombinacji cyfr pod nazwiskiem się nie boi. Wie za to jedno: po grze przy Alei Unii wiele sobie obiecuje. Poniżej rozmowa z Adrianem Klimczakiem – nowym zawodnikiem Łódzkiego Klubu Sportowego.

Czy długo zastanawiałeś się nad propozycją z Łodzi?

Kontaktowali się ze mną jeszcze przedstawiciele jednego z klubów Ekstraklasy, ale kiedy zobaczyłem, że nic z tych rozmów nie wyjdzie, to nie rozmyślałem długo. Przede wszystkim przekonała mnie stabilność organizacyjna ŁKS-u oraz wizja tego, w którą stronę ma się rozwijać ten klub. Nie bez znaczenia był też sam styl gry zespołu, w którym liczę, że bardzo szybko się odnajdę.

Kogo znasz z obecnej kadry ŁKS-u?

Z Maćkiem Wolskim grałem w Olimpii Grudziądz i z nim najwięcej rozmawiałem o tym, jak wygląda obecny ŁKS.

W Arce występuje z kolei wychowanek ŁKS-u – Adam Marciniak. Czy rozmawiałeś z nim o Łodzi i ŁKS-ie?

Jak najbardziej. Adam pół żartem, pół serio rzucił nawet, że sam chętnie znowu zagrałby w macierzystym klubie. Zachwalał mi zmieniające się miasto, atmosferę wśród kibiców i ogólnie cały klub.

Adam był dla ciebie w Arce konkurentem do miejsca na lewej obronie. Ale jak to właściwie jest z twoją ulubioną pozycją na boisku? Bardziej czujesz się obrońcą czy pomocnikiem?

Lepiej czuję się na obronie. Jestem jednak typem defensora, który lubi pójść za akcją swojego zespołu aż pod samą bramkę przeciwnika. Wśród moich walorów mogę wymienić wytrzymałość i szybkość, więc odpowiada mi taki sposób grania, aby regularnie wspomagać lewego pomocnika w poczynaniach ofensywnych. Na pewno nie jestem zawodnikiem, który po dobiegnięciu z piłką do linii środkowej stara się już tylko odegrać ją do najbliżej ustawionego kolegi z pomocy.

Masz za sobą udział w zgrupowaniu reprezentacji młodzieżowej, którą prowadzi Czesław Michniewicz. Jak wspominasz tamto doświadczenie? I czy liczysz, że dobra gra w ŁKS-ie pozwoli Ci znów znaleźć się w orbicie zainteresowań trenera?

No cóż, to było szalenie miłe uczucie znaleźć się wśród zaproszonych na konsultację. Przyznam, że zupełnie się nie spodziewałem tego powołania. Konsultacja trwała raptem dwa dni, lecz było to dla mnie bardzo cenne doświadczenie. Liczę, że jako zawodnik ŁKS-u przypomnę się trenerowi Czesławowi Michniewiczowi i będzie mi dane ponownie trafić na listę kadrowiczów. Bardzo chciałbym też zadebiutować w oficjalnym meczu reprezentacji, bo na razie mam na koncie jedynie nieoficjalną grę kontrolną.

Jak z perspektywy czasu oceniasz rundę jesienną w swoim wykonaniu? Z jednej strony udało ci się zadebiutować w Ekstraklasie, a z drugiej – 25 minut na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej chyba nie do końca zaspokoiło twoje ambicje?

Na pewno marzyłem o tym, aby zagrać więcej niż te niecałe pół godziny. Ale absolutnie nie uważam, żeby ostatnio pół roku w Gdyni było dla mnie czasem straconym. Uważam, że mimo wszystko pod okiem bardziej doświadczonych kolegów piłkarsko rozwinąłem się w Arce przez ostatnie miesiące. Mam nadzieję, że druga połowa sezonu pod względem liczby rozegranych minut będzie dla mnie dużo bardziej udana i w zespole ŁKS-u będę się pojawiał na boisku znacznie częściej.

A jakie cele stawiasz sobie w związku z pojawieniem się w Łódzkim Klubie Sportowym? Tak na najbliższą rundę, jak i na cały okres obowiązywania kontraktu – czyli do końca 2021 roku?

Podstawowy cel to jak najszybciej znowu zagrać w Ekstraklasie. A potem okrzepnąć w niej na dobre. Nie wybiegam jednak na razie zbyt daleko myślami. Najważniejsza dla mnie w tej chwili sprawa to optymalne przygotowanie się do rundy wiosennej.

Znając siebie i swoje doświadczenia z poprzednich klubów, ile czasu będziesz potrzebował na aklimatyzację w drużynie i ogólnie w nowym otoczeniu?

Nie jestem typem człowieka, który od razu po zmianie klubu wejdzie do szatni i będzie chciał wszystko podporządkować pod siebie. Także wielkiego bum w szatni ŁKS-u z mojej strony raczej nie będzie i na pewno przyda mi się chwila, aby lepiej poznać nowych ludzi i Łódź jako taką. Będzie mi o tyle łatwiej, że – jak już mówiłem – znam Maćka Wolskiego i wiem, że mogę liczyć na jego pomoc w każdej sytuacji. Liczę też na to, że w udanej aklimatyzacji pomoże mi dobra dyspozycja na treningach i w meczach sparingowych.

Kto jest twoim piłkarskim wzorem?

Odpowiem tak: za najlepszego piłkarza świata uważam Leo Messiego, a na mojej pozycji najbardziej podoba mi się gra Marcelo. Jego podpatruję najczęściej i z największą przyjemnością.

Jak zaczęła się w ogóle twoja przygoda z futbolem? Kto cię namówił do grania w piłkę?

Moja historia jest dość typowa. Wszystko zaczęło się od taty, który amatorsko grał w piłkę i któremu często z bratem jako dzieciaki towarzyszyliśmy na meczach i na treningach. Po skończonych swoich zajęciach tata często brał piłkę i kopał jeszcze trochę z nami. A taka bardziej usystematyzowana przygoda z futbolem zaczęła się, gdy miałem dziewięć lat. Razem z kolegami zobaczyliśmy wtedy ogłoszenie o naborze do Chemika Police i postanowiliśmy się zgłosić, bo i tak całe dnie po szkole spędzaliśmy kopiąc piłkę. Byliśmy bardzo zadowoleni i dumni, bo każdy z nas został przyjęty i zamiast na podwórku czy szkolnym boisku mogliśmy wtedy grać na obiektach Chemika. Z biegiem czasu towarzystwo z mojej paczki zaczęło się jednak wykruszać i na szczebel centralny dotarłem już tylko ja.

No właśnie – jak to się stało, że choć pochodzisz z Polic to nigdy nawet na chwilę nie trafiłeś do Pogoni Szczecin? A to chyba najbardziej naturalny kierunek dla sportowców z twojego miasta…

Był taki moment, że interesowała się mną Pogoń, ale propozycja dotyczyła gry w juniorach tego klubu. A ja uznałem, że lepiej dla mojego rozwoju będzie już wtedy grać w seniorach Chemika. A potem faktycznie los rzucił mnie już zupełnie w inne rejony, bo do Wejherowa. Pojechałem tam na testy i zaprezentowałem się na tyle korzystnie, że podpisano ze mną trzyletnią umowę. Później na moje występy w zespole Gryfa zwrócili uwagę przedstawiciele Arki i trafiłem na testy do Gdyni. Przeszedłem je pozytywnie i stałem się piłkarzem żółto-niebieskich. Miałem jednak trochę pecha, bo w okresie przygotowawczym doznałem urazu, a gdy się wyleczyłem całkowicie, to kadra Arki była już wykrystalizowana i ciężko mi było załapać nawet na rezerwowego. W takiej sytuacji wypożyczenie do klubu pierwszoligowego wydawało mi się najkorzystniejszym rozwiązaniem. I dlatego poszedłem na wypożyczenie do Olimpii Grudziądz. Jak widać, dotąd grałem tylko w klubach z północy kraju, a teraz przede mną wyzwanie w zupełnie innym miejscu. Ale podobno dobrze jest czasem zmienić klimat…

A jakie są twoje pozapiłkarskie pasje? Jak spędzasz czas wolny od treningów i meczów?

Lubię obejrzeć dobry film lub serial. Dlatego zwłaszcza o tej porze roku bardzo chętnie włączamy z dziewczyną Netflixa. Dostępne tam produkcje są naprawdę dobrej jakości i gwarantują rozrywkę na wysokim poziomie. Najbardziej lubimy chyba kryminały, ale jeśli ktoś nam coś poleci z innego gatunku, to też włączymy z zainteresowaniem. Teraz już jednak najbardziej czekam na wznowienie serialu pod tytułem runda wiosenna Fortuna 1 Ligi. Mam nadzieję, że dla mnie i dla ŁKS-u zakończy się on happy endem…



Sponsorzy główni

Sponsorzy

Partner strategiczny

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partnerzy

Partner techniczny

Partner medyczny